1988 TEKSTY, OBRAZY, ILUSTRACJE

Teksty do projektów muzycznych z roku 1988 wraz z obrazami. Przedstawione tu obrazy, a właściwie antyobrazy do tekstów zostały namalowane pod wpływem muzyki. Miały być prezentowane równolegle z koncertami. Ich reprodukcje towarzyszą wydawnictwom grupy Reportaż. Niektóre z nich brały udział w wystawach: >> Trzynaście oryginałów i jedna kopia oraz >> Uczucia imigranta.

Bez komentarzy

utwór instrumentalny

listopad 1988
Andrzej Karpiński, antyobraz "Bez komentarzy" 62x32cm

Na ulicach było zielono

O Boże, jak ciemno i brudno!
Już nikt się nie szanuje,
jakieś przeciążenia czuję,
i czasu nie ma za wiele.
Dlaczego zawsze trzeba czegoś żałować?
Może już jest za późno?
Życiorys niedbalstwem pohaczony.
Zamyślam się…
Raz dalej, raz bliżej.
Żółtyzm wybrać, czy zielenizm?
Ciągle między dobrem, a złem.
Ziemia patrzy, Niebo czuje.
Jakiego dokonać wyboru?
Zwyciężyć na złych czele,
czy iść jako ostatni z dobrymi?
Co jest celem?
O Boże, jak ciemno i brudno!
Od kiedy się w końcu to życie zaczyna?
Od urodzenia,
czy od spełnienia marzenia?

Andrzej Karpiński – 5 lipca 1988
Andrzej Karpiński, antyobraz do tekstu "Na ulicach było zielono", 90x70cm, olej

Roztańczone ślimaczki

To dziwne, pełno dziś tej wiary. Ja już prawie nikomu nie wierzę,
bo oni oszukują. Niby tak dużo dają, ale jak dużo ukrywają. Lecz
“Roztańczone Ślimaczki” i tak walczą o jakiś szczyt. Chociaż Lec
pisał, że społeczeństwo jest jak ścięty stożek. Ohydni “alkoholicy
sztuki”. Uchleją się czymkolwiek, nie dbając o rocznik i gatunek.
Co to będzie? Strach!!! Ktoś coś robi i mówi, że to wielkie. Przecież
to niebezpieczne. Potem ginie albo mu smutno. Ludzie lubią sobie
dodawać i szukają wciąż usprawiedliwień swojej niedoskonałości.
Talent to przecież rzadka rzecz, a chętnych jest tak wielu. To przez
nich tak “powoli” jest. Napisano tysiące manifestów, artykułów i to
nic nie dało. Jest to co słychać. A słychać stękanie w ubikacji. Jeśli
ktoś wierzy w nowość, niech wyobrazi sobie kolor, którego jeszcze
nie ma. Sztuka to nie temat, tylko konstrukcja. Temat w sztuce
zawsze był jeden; “Tak mi źle”. Dlatego miernikiem są głównie
sposoby (trzeba coś szybko zmontować z tego, co w ciało wpadło).
Nie ma dużo czasu. Wydarzenie zaciera wydarzenie. Oczywiście
co innego przy karierze artystycznej (ale tego nie miałem na myśli).
Wszystko jest jak zwariowana pogoń psa za własnym ogonem.
Jemu się wydaje, że wciąż biegnie do przodu. “Roztańczonym
ślimaczkom” też….

Andrzej Karpiński  25 maja 1988

Omamieni

Ciche rozmowy, dużo ruchu.
Nieśmiałe chichoty z chichotu sąsiada.
Kto tam? Swój.
Złudzenie, że nikt nie patrzy.
Dłubią w nosach.
Upływa czas przy pięciu biurkach.
Dyrektor lubi pozorną pracę.
Markowska chwyta więc dwie miotły razem.
Dzisiaj dzień wypłaty.
Opuszczone głowy.
Nie przywieźli gazet.
Udawanie oburzonych.
Zaraza i brak kontaktu
w tępocie sumienia i ironii z wiary.
Nieuleczalne!

Andrzej Karpiński  19 lutego 1988
Andrzej Karpiński, antyobraz do tekstu “Omamieni” 100x140cm, olej

Produkcja gołębi w pokoju

Na początku tułowia widziałem.
Nie wiem co było w środku,
że nie musiały się żywić.
Każdemu po twardej główce dali,
nie znającej zmartwienia.
Oraz po oczku widzącym,
które się nigdy nie zmieni.
Skrzydełka im doczepili.
Sztywniutkie, by nie mogły polecieć.
Potem kolej na nóżki
najśmieszniejsze na świecie.
Mocno zamknięte dziobki,
na szpicę, w razie obrony.
I tak jadąc tyłem do ludzi,
przypominały mi wrony.
Dlaczego znów im nie wyszło?
Przecież tak bardzo chcieli.
Bo mieli stworzyć żyjące.
Tysiąc, podczas jednej niedzieli.

Andrzej Karpiński – styczeń 1988
antyobraz do tekstu “Produkcja gołębi w pokoju” 1988 wersja 2
antyobraz do tekstu “Produkcja gołębi w pokoju” 1988 wersja 1

1987 TEKSTY, OBRAZY, ILUSTRACJE

Teksty do projektów muzycznych z roku 1987 wraz z obrazami. Przedstawione tu obrazy, a właściwie antyobrazy do tekstów zostały namalowane pod wpływem muzyki. Miały być prezentowane równolegle z koncertami. Ich reprodukcje towarzyszą wydawnictwom grupy Reportaż. Niektóre z nich brały udział w wystawach: >> Trzynaście oryginałów i jedna kopia

 

Wszyscy razem

Jak to wszystko podzielimy?
W miarę równo, po połowie.
To wam starczy, resztę biorę.
Pięć tysięcy, trzysta dziesięć.
A papiery wartościowe?
Pomieszane, poplątane.
Kto to stworzył lub wymyślił?
Jeszcze tamci tutaj przyszli.
Jak to wszystko podzielimy?
W miarę równo, po połowie.
To wam starczy, resztę biorę…

Andrzej Karpiński – 20 grudnia 1987
zespół REPORTAŻ - oryginał tekstu “Wszyscy razem”, Andrzej Karpiński 20 grudnia 1987 r.
Andrzej Karpiński, antyobraz do tekstu “Wszyscy razem”, 110x80cm, olej

Amen

Dziś można liczyć tylko na biednych
moi przyjaciele nasiąknęli wulgaryzmem
zawieszeni są w poszukiwaniu
bezpiecznej sytuacji
To jest gdzieś między sercem,
a wyobraźnią przecież,
a oni myślą, że każdy ma swoją
główną wygraną
Zbliża się wojna argumentów!

Andrzej Karpiński – 20 grudnia 1987
zespół REPORTAŻ - oryginał tekstu “Amen”, Andrzej Karpiński, 20 grudnia 1987 r.

W górę rzeki

Czasami trzeba gdzieś uciec,
albo wszystko znienawidzę
Nie chodzi o zasady,
lecz o szczyptę zdrowia
To się bólem brzucha objawia
A wszystko dalekie i obce mi,
co tak blisko jest
Rzygam standardowym romantyzmem,
co się dźwiękiem skrzypiec nazywa
Rzygam pozorną mądrością,
która się opanowaniem i sceptycyzmem nazywa
A tak wierzyłem, że uczucie
z inteligencją ma coś wspólnego
Przecież widzę, że tak się nie da!
Czas już tak bardzo się zawęził,
że to od niego ginę,
jako nieporadny zwolennik postępu
A już na pewno, świadomie odejdę od wszystkich,
gdy niepotrzebnym się poczuję
Przysięgam, że słyszę jakby z wolna
nadchodzący finał potężnej symfonii
akcentowanej rytmicznie
skrzypieniem kół mojego roweru
Niestety – zasłuchałem się…
a stał tam przecież znak  „ślepa droga”,
albo wbił go tam jakiś wariat
z wydziału ruchu myślowego
Teraz dopiero mam dreszcze!

Andrzej Karpiński – 29 sierpnia 1987
zespół REPORTAŻ - Andrzej Karpiński, oryginał tekstu “W górę rzeki” 29 sierpnia 1987 r.

Głową muru nie przebijesz

Zobacz tę tęsknotę
Jak mi skrzydełka pasują?
Wiem, wiem, ten brzuszek również nie
Lecz co mam robić czekając?
Moja głowa przestała już myśleć
od walenia w mur
Nie muszę tego mieć!
Chcę tylko zobaczyć czy na pewno nie muszę!
Mur grubszy niż wyższy jest,
a ty stoisz w jedynej dziurze
i wypełniasz ją z kompleksem po brzegi
Wszyscy od dawna czekamy gotowi,
Nasze kopie wystają ponad mur,
więc przepuść, bo zginiesz!

Andrzej Karpiński – 22 sierpnia 1987

Nieznane nie nęci

Reportaż jest jak Słońce
są jednak ludzie-chmury, dryfujący wiatrami mody
To przez nich na scenie ciemno jest,
a całe światło na nieznane ciepło zamieniono

Andrzej Karpiński – 18 sierpnia 1987

Gracz

Potrzebuję człowieka,
który powie mi kim jestem.
Potrzebuję człowieka,
który powie mi co czuję.
Czy umiem kochać, czy nie?
Czy w piekle mam być,
czy w niebie?
Potrzebuję człowieka,
który powie mi com wart,
jak wyglądam
i w ogóle gdzie stoję?
Czy Ty wierzysz,
że moje „lusterko” się stłukło?
Czy Ty na prawdę
nie słyszysz,
że od początku
świadomie łżę?

Andrzej Karpiński – 10 sierpnia 1987
antyobraz do tekstu “Gracz” 1987

Miejsca leżące I klasa

On był w wiosennym nastroju,
uwodził znajomą głupotą.
Zmieniał co chwilę temat,
by nie zajść za daleko.
Było trochę o działce,
o teściowej i dzieciach.
Potem o sztucznych nawozach
i niewywożonych śmieciach.
Za oknem podsłuchiwałem
duszny przedział.

Andrzej Karpiński – 25 lipca 1987
antyobraz do tekstu “Miejsca leżące I klasa” 1987

Człowiek dobry i człowiek popsuty

Jestem uczciwym, szlachetnym człowiekiem
dobrym dla ludzi, dla dzieci i zwierząt (ha, ha)
Nie lubię zwracać nikomu uwagi,
bo jestem serdeczny i nigdy się nie kłócę
Jestem uczciwym, szlachetnym człowiekiem
dobrym dla ludzi, dla dzieci i zwierząt (ha, ha)
Jak ktoś mnie uderzy, to nie oddaję
Zgadzam się ze wszystkim
Wszystko mi się podoba
Odpowiadają mi wszystkie święta bo, bo…
bo jestem uczciwym, szlachetnym (ha, ha) człowiekiem?

Andrzej Karpiński – 10 lipca 1987

Czas pokory

Przecież nie chodzi tylko o to, żeby żyć
Po co mówić, kiedy nikt nie słucha
Czy nadzieja musi być tak paskudna,
że trzeba przeszkadzać innym i sobie?
Czy jest coś niematerialnego
poza miłością, religią i sztuką?
Ludzie boją się tej prawdy,
a do rozmowy nikt się nie przysiada
Dopiero przed śmiercią mają twarze
uśmiechnięte i całe mokre od łez
Lecz to zbyt późno,
dla nich minął już czas pokory!
Więc wierzyć w człowieka?

Andrzej Karpiński – 5 lipca 1987

Kopia

A zawsze Tobie mówiłem:
Nie wchodź tam!
To tylko brama tak ładnie wygląda.
To jest zrobione już tak
żebyś przegrał.
Zawsze żyliśmy wśród chamstwa,
lecz Ty naiwny byłeś.
Nie widziałeś za ciszą podstępu.
Że wszystko trzyma się razem
przez kłamstwo i fałsz.
Na komplementach
też ktoś robi interes.
Coś jest tym, czym nie jest…

Andrzej Karpiński – 7 maja 1987
antyobraz do tekstu “Kopia” 1987

Popołudnie

Ten człowiek, który tam tak biega wkoło,
to wcale tam tak nie biega wkoło
Ten człowiek, który tam tak się wygłupia,
to on wcale się tak tam nie wygłupia
Ten człowiek, który tam tak sobie coś kopie w ziemi,
to on wcale sobie tam tak nie kopie w tej ziemi
Ten człowiek, który się tam tak głupio patrzy,
to on wcale się tam tak głupio nie patrzy
Ten człowiek, który tam tak sobie coś pisze na kartce,
to on wcale tam tak sobie czegoś nie pisze na tej kartce
Ten człowiek, który tam tak coś czyta z tej kartki,
to on rzeczywiście coś czyta z tej kartki,
bo mi powiedział…

Andrzej Karpiński – 21 kwietnia 1987

Szycha (Zsycha)

Roztańczyłeś się mój kochany
nauczyłeś się życia z błędem
Coś, gdzieś, zgubiłeś po drodze
za często żywiłeś się mięsem
Ty już nie kochasz zwierząt
i jądra masz syntetyczne
Choć szychą Cię nazywają
to jesteś tworzywo sztuczne
Nawet już nie masz siły
z honorem stanąć na nogach
Ty ślepy, stalowy kurczaku
w złotych ostrogach na…
a zresztą, co tam

Andrzej Karpiński – 21 kwietnia 1987
antyobraz do tekstu “Szycha” 1987

Że aż się wzruszam ramieniem

Lubię tylko trwałe rzeczy,
stara szafę,
lub coś w rodzaju Biblii.
Maślakowo zawsze miaa lepiej,
a ja nie mogę znaleźć tego, noo,
jak to się mówi?
Sposobu.
I stoję tak tylko na niby poważnie.
Za tym wszystkim coś się kryje.
Wszyscy mi wierzą w planowane gesty.
Chociaż ostatnio byłem w porządku,
ale taak tylko – prowizorycznie.
Chodź!
Teraz opowiem ci bajkę,
bo jutro, rano znów włączysz radio

Andrzej Karpiński – 18 kwietnia 1987
antyobraz do tekstu “Postrzelony” lub "Że aż się wzruszam ramieniem" 1987

Sprawy osobiste

O czym myśli ta kobieta?
Stoi, zmęczona, a tyle miejsca.
Sraczkowate mokasyny.
Jedzie już trzy dni do syna,
spytać się jak dziś wygląda.
W niektórych milczeniu odwagę widziałem,
lecz w jej milczeniu był strach…

Andrzej Karpiński – 5 kwietnia 1987
antyobraz do tekstu “Sprawy osobiste” 1987
antyobraz do tekstu “Kopia” 1987 na wystawie w 2015r.

Błędne koło

Kiedy mówię o sobie źle
potakujesz z niepewną radością,
gdy dobrze mówię o sobie
przyjemnie jest, lecz nie tobie
Jak mam więc zdobyć u ciebie zaufanie?
Kłamaniem, klaskaniem,
klaskaniem, kłamaniem?

Andrzej Karpiński – 18 kwietnia 1987

Że aż się wzruszam ramieniem

Lubię tylko trwałe rzeczy,
stara szafę,
lub coś w rodzaju Biblii.
Maślakowo zawsze miaa lepiej,
a ja nie mogę znaleźć tego, noo,
jak to się mówi?…sposobu.
I stoję tak tylko na niby poważnie.
Za tym wszystkim coś się kryje.
Wszyscy mi wierzą w planowane gesty.
Chociaż ostatnio byłem w porządku,
ale taak tylko – prowizorycznie.
Chodź! Teraz opowiem ci bajkę,
bo jutro, rano znów włączysz radio.

Andrzej Karpiński – 18 kwietnia 1987

1986 TEKSTY, OBRAZY, ILUSTRACJE

Zamęt

Nikt nie słyszy mojego wołania,
w tej dzikiej puszczy zamętu, rozkoszy,
A przecież jestem wśród ludzi co mają
te same powody, by żądać pokoju
Tak samo spragnieni, a jednak nie słyszą
mojego wołania o pomoc, o spokój
I nie wiem czy mam jeszcze walczyć z potworem
co dawno trzyma mnie w garści parszywej
A potem wymyśla wciąż nowe i lepsze
do zagłuszania mojego skomlenia…
Świat się na zmianę zieleni, czerwieni
podając sposoby samozniszczenia
Wszyscy zajęci pogonią za modą
nie pozwalają śmietnikom stać pustym
A przecież ten smród na prawdę jest niczym
w stosunku do naszych wnętrzności

Andrzej Karpiński – 28 grudnia 1986
zespół Reportaż, ilustracje, grafiki, obrazy koncertowe do tekstów format 87x62 cm, papier, tempera, tusz, Zamęt

Ojcze nasz

Nasza niewiedza – stalowa krata
ściska powierzchnię strzeżonej Ziemi
Nad nią jest to, na co czekamy
lecz dalej i tak nie sięgniemy
Schyl się ku Ziemi – w gorące miejsca!
Ratuj człekowstręt – strup ropiejący!
Stłukło się moje ostatnie lusterko,
masowe nieszczęście przybiera na sile…

Andrzej Karpiński – 26 grudnia 1986

Tak się złożyło

Nie mogę tego przeżyć…
wokół nierówność, nieustanny wyzysk
Kiedy to się skończy?
Przecież ideału i tak nie znajdziemy
trzeba się męczyć i trwać w miejscu
wszędzie jest bowiem tak samo
Każdy miota się bezradnie
Z rozpaczy można zwariować!
Wiem, że za tym wszystkim coś się kryje
Mijają dni ciężkiego życia…

Andrzej Karpiński – 5 listopada 1986

Prawo ciążenia

plansza rozpoczynająca koncert

29 października 1986
zespół Reportaż, ilustracje, grafiki, obrazy koncertowe do tekstów format 87x62 cm, papier, tempera, tusz, Prawo Ciążenia

Prawo ciążenia

Oczy mam zamknięte
spocone ciało
ręki nie podaje nikt
Kto naciśnie drugi koniec huśtawki?
Przecież tak nie mogę żyć…

Andrzej Karpiński – 12 września 1986
zespół Reportaż, ilustracje, grafiki, obrazy koncertowe do tekstów format 87x62 cm, papier, tempera, tusz, Prawo ciążenia

Zmartwienie

utwór instrumentalny

2 czerwca 1986
zespół Reportaż, ilustracje, grafiki, obrazy koncertowe do tekstów format 87x62 cm, papier, tempera, tusz, Zmartwienie

projekty do ilustracji koncertowej pt. Zmartwienie

Andrzej Karpiński – 2 czerwca 1986
zespół Reportaż, ilustracje, grafiki, obrazy koncertowe do tekstów format ok.10x15 cm, papier, tempera, tusz, Zmartwienie, projekt

Titanic

utwór instrumentalny

maj 1986

Opętanie

Kiedy nastąpi ostatnia kłótnia?
Kiedy się wszystko wyjaśni?
Kiedy Przestaną zaprzęgać do koni
i ogłupiać nas głaskaniem?
Jak mam budować,
gdy grunt pod nogami
coraz bardziej się zapada?
Po co zadawać za trudne pytania
skoro nikt nie odpowiada?

Andrzej Karpiński – 3 czerwca 1986

Martwa natura

Kłopoty z końcem

utwór instrumentalny

styczeń 1986

 

zespół Reportaż, ilustracje, grafiki, obrazy koncertowe do tekstów format 87x62 cm, papier, tempera, tusz, Kłopoty z końcem

W oczekiwaniu na to samo…

Kiedyś myślałem, że to wszystko minie
To jest taki dziwny ból
tutaj, gdzieś za oczami
Zmieniałem i zmieniam wszystko na około siebie,
lecz siebie samego nie mogę
Z całej siły się staram,
aż dzisiaj płonę i czekam na eksplozję,
pozornie siedząc spokojnie…

Andrzej Karpiński – 10 stycznia 1986
zespół Reportaż, ilustracje, grafiki, obrazy koncertowe do tekstów format 87x62 cm, papier, tempera, tusz, W oczekiwaniu na to samo

Kolorowy kartonik

Kiedy czekając w długiej kolejce po ciastka
dojdę do lady, wysypię je i wezmę sobie tylko
kolorowy kartonik, to wszyscy powiedzą,
że jestem nienormalny.
Wiem, są szpitale dla nienormalnych…
Potem zamkną mnie w takim szpitalu
dla nienormalnych, żeby wyleczyć u mnie
chęć długiego czekania w kolejce po ciastka
tylko po to, aby nie je wziąć,
lecz kolorowy kartonik,
kolorowy kartonik,
kolorowy kartonik…

Andrzej Karpiński – 10 stycznia 1986

Colour box

While waiting in a long line for cookies
I’ll go to the counter, pour them out and just take them
colorful cardboard, everyone will say,
that I am abnormal.
I know, there are hospitals for crazy people…
Then they’ll lock me up in a hospital like this
for the abnormal, to be cured by me
willingness to wait a long time in line for cookies
just to not take them,
but a colorful cardboard box,
colorful cardboard,
colorful cardboard…

Andrzej Karpiński – 10 January 1986