Zamęt
Nikt nie słyszy mojego wołania,
w tej dzikiej puszczy zamętu, rozkoszy,
A przecież jestem wśród ludzi co mają
te same powody, by żądać pokoju
Tak samo spragnieni, a jednak nie słyszą
mojego wołania o pomoc, o spokój
I nie wiem czy mam jeszcze walczyć z potworem
co dawno trzyma mnie w garści parszywej
A potem wymyśla wciąż nowe i lepsze
do zagłuszania mojego skomlenia…
Świat się na zmianę zieleni, czerwieni
podając sposoby samozniszczenia
Wszyscy zajęci pogonią za modą
nie pozwalają śmietnikom stać pustym
A przecież ten smród na prawdę jest niczym
w stosunku do naszych wnętrzności
Andrzej Karpiński – 28 grudnia 1986

Ojcze nasz
Nasza niewiedza – stalowa krata
ściska powierzchnię strzeżonej Ziemi
Nad nią jest to, na co czekamy
lecz dalej i tak nie sięgniemy
Schyl się ku Ziemi – w gorące miejsca!
Ratuj człekowstręt – strup ropiejący!
Stłukło się moje ostatnie lusterko,
masowe nieszczęście przybiera na sile…
Andrzej Karpiński – 26 grudnia 1986
Tak się złożyło
Nie mogę tego przeżyć…
wokół nierówność, nieustanny wyzysk
Kiedy to się skończy?
Przecież ideału i tak nie znajdziemy
trzeba się męczyć i trwać w miejscu
wszędzie jest bowiem tak samo
Każdy miota się bezradnie
Z rozpaczy można zwariować!
Wiem, że za tym wszystkim coś się kryje
Mijają dni ciężkiego życia…
Andrzej Karpiński – 5 listopada 1986
Prawo ciążenia
plansza rozpoczynająca koncert
29 października 1986

Prawo ciążenia
Oczy mam zamknięte
spocone ciało
ręki nie podaje nikt
Kto naciśnie drugi koniec huśtawki?
Przecież tak nie mogę żyć…
Andrzej Karpiński – 12 września 1986

Zmartwienie
utwór instrumentalny
2 czerwca 1986

projekty do ilustracji koncertowej pt. Zmartwienie
Andrzej Karpiński – 2 czerwca 1986

Titanic
utwór instrumentalny
maj 1986
Opętanie
Kiedy nastąpi ostatnia kłótnia?
Kiedy się wszystko wyjaśni?
Kiedy Przestaną zaprzęgać do koni
i ogłupiać nas głaskaniem?
Jak mam budować,
gdy grunt pod nogami
coraz bardziej się zapada?
Po co zadawać za trudne pytania
skoro nikt nie odpowiada?
Andrzej Karpiński – 3 czerwca 1986
Martwa natura
Kłopoty z końcem
utwór instrumentalny
styczeń 1986

W oczekiwaniu na to samo…
Kiedyś myślałem, że to wszystko minie
To jest taki dziwny ból
tutaj, gdzieś za oczami
Zmieniałem i zmieniam wszystko na około siebie,
lecz siebie samego nie mogę
Z całej siły się staram,
aż dzisiaj płonę i czekam na eksplozję,
pozornie siedząc spokojnie…
Andrzej Karpiński – 10 stycznia 1986
