1987 luty PRASA

1987.02.01 – Magazyn Muzyczny nr 2 (336), Wiesław Królikowski, Warszawa. >> pdf

Reportaż. trudno zaklasyfikować ten zespół i właściwie nawet mam wątpliwości, czy powinien wziąć udział tego rodzaju przeglądzie. Gorzej, że trudno odgadnąć intencje tworzącego go muzyków. Kwartet Reportaż ma dość nietypowy skład instrumentalny )fortepian, gitara basowa, perkusja, fagot), co już automatycznie gwarantuje „eksperymentalne” brzmienie. Członkom grupy marzy się jednak większy eksperyment. W rezultacie publiczność – stopniowo tracąca swe początkowo życzliwe nastawienie i coraz głośniej protestująca przeciw wykonywaniu kolejnych utworów – skazana była na obcowanie z muzyką tworzoną na zasadzie „collage”. W większości wykonanych utworów – całkiem bogatych w porównaniu z rockową średnią – można było m.in. wyszukać fragmenty niby-jazzowe, fragmenty „free”, zbliżone brzmieniem do awangardy z desek filharmonii sprzed mniej więcej dwudziestu lat, wreszcie niby-rockowe odcinki zdradzające inspiracje poczynaniami zespołów w rodzaju Pink Floyd czy Genesis (a może tylko mimowolną z nimi analogię?). W sumie robiło to wrażenie ilustracji muzycznej do jakiegoś spektaklu, nie nadającej się do samoistnej prezentacji na estradzie. Fragmenty instrumentalno-wokalne, pojawiające się głównie za sprawą perkusisty, który śpiewał nieudolnie modulowanym głosem, nieodparcie kojarzyły się z dźwiękiem i estetyką lalkowego teatrzyku dla dzieci. Chociaż jak się wydaje teksty – w założeniu – miały poważny, pseudofilozoficzny wydźwięk, mimo pociesznych niekiedy tytułów jak np. Bydlątko. (wk)  (zachowano oryginalną pisownię nazw i zwrotów)

Reportaż - artykuł, w Magazynie Muzycznym, recenzja Wiesława Królikowskiego, 1 luty 1987 r.

1986 listopad PRASA

1986.11.03 – Magazyn Muzyczny nr 11 (333), Grzegorz Brzozowicz, Warszawa. >> pdf

„Poza Kontrolą 7”. W mojej macierzystej redakcji „Non Stop” obowiązuje umowa, że recenzentami nie mogą być osoby choćby w niewielkim stopniu zaangażowane w zorganizowanie omawianej imprezy. Dlatego nie powstałby ten te tekst, gdyby nie niespodziewana oferta „MM”. Niespodziewana dla mnie, bowiem nie ukrywałem, że nie jestem zwolennikiem dotychczasowej linii „Magazynu”. Oczywiście będzie to całkowicie subiektywna ocena tego trzydniowego wydarzenia (?), gdyż jest rzeczą niemożliwą pisanie inaczej o czymś, co się samemu zrobiło. Dość szybko zdałem sobie także sprawę z tego, że nie będzie to również dokładna relacja. Muszę bowiem uczciwie przyznać, że w całości obejrzałem występy zaledwie sześciu zespołów. Tak już jest, że jak się za coś odpowiada, to nawet gdy wszystko przebiega bez zarzutu, ciężko wysiedzieć na jednym miejscu. Zatem, chcę się teraz podzielić bardziej ogólnymi refleksjami.
Już od dłuższego czasu w naszych publikatorach natarczywie przedziera się opinia o końcu polskiego rocka. Ciekawe, że zaczęli ją głosić ci, którzy dotychczas gloryfikowali rodzime gwiazdy. Oczywiście całkowite załamanie się naszego rockowego topu, pustki na koncertach i drastyczny spadek nakładów płyt były dla tych ludzi czymś całkowicie jednoznacznym. Rzeczywiście trudno mieć inne zdanie, znając rockową scenę z perspektywy przyscenicznych barów i orbisowskich hoteli i nie wiedząc, co dzieje się w klubach Śląska, Krakowa, Wrocławia, Trójmiasta i nawet Warszawy, omijając również Jarocin, gdzie prohibicja utrudnia przetrwanie festiwalowych dni. No cóż, jeśli się chce mieć jakiekolwiek pojęcie o polskim roku, to niestety trzeba tam bywać. Dość szybko do „fachowców” dołączyli różnorodni socjologizujący dyletanci, snujący zastraszające wizje szerzącej się muzycznej pustki, dekadencji i zdemoralizowania. Natychmiast doszła do głosu nasza rodzima tolerancja, której znakiem rozpoznawczym są zakazy i wyłączność do jedynie prawdziwych sądów. W ruch poszły scenariusze dobrze sprawdzone w walce z bikiniarzami czy długowłosymi. Ostoją fachowości stała się zreformowana Lista Przebojów. Pr. 1 PR i Telewizyjna Lista Przebojów. Bastion zawodowych kompozytorów, autorów tekstów i wykonawców posiadających oczywiście najwyższe weryfikacje, którzy już odzyskali pole wydarte im przez niepoprawnych rockmenów.
Każdy zdrowo myślący przyzna, że nienormalna była właśnie sytuacja z lat 1982-84, a nie obecna. W kraju, w którym nie istnieje rynek muzyczny zamówienia na album O! Maanamu osiągnęły taką liczbę, że członkowie grupy powinni przestać myśleć z trwogą o przyszłości, a zająć się czystą sztuką. Przy Zdrowo funkcjonujących zasadach sprzedano by dwa razy tyle płyt, co zamówiono, a przecież nie wytłoczono nawet połowy. Jako ciekawostkę przytoczę fakt, że w ciągu trzech dni trwania „Poza Kontrolą” w stoisku Tonpressu sprzedano więcej niektórych płyt niż wynosiły zamówienia handlu w kilku województwach! Jeżeli ktoś by mnie spytał, co należy zrobić, by uzdrowić nasz show business, to bez wahania odpowiedziałbym, że wystarczy wprowadzić sensowne reguły finansowe i wcale nic wielkiego bym nie odkrył. Takie od których zależnie byliby nie tylko muzycy, kompozytorzy, ale i realizatorzy dźwięku, szefowie firm fonograficznych, panie w działach kadr, w grafice, wytłaczacze, dystrybutorzy, sprzedawcy itd. Tylko gdyby zdarzył się jakiś bestseller, to wszyscy oni zarobiliby należne im pieniądze. I wszyscy oni wiedzieliby, ile zarobią na dobrze sprzedającej się płycie. No cóż, na razie to utopia.
Wyraźny spadek zainteresowania rockiem wśród młodych ludzi jest faktem. Czyżby jednak nikt nie wiedział, że mniej więcej co pięć lat następuje zmiana odbiorców tej muzyki, że na całym świecie małolaty potrzebują wciąż nowych twarzy i młodszych idoli? Czy jest mi ktoś w stanie pokazać na zachodzie grupę, która by przez pięć lat grała to samo i wciąż znajdowała się na szczycie? Czy jednak jest to koniec polskiego rocka? Kategorycznie mówię – nie, bowiem tuż obok głównego nurtu wyrosła nowa generacja muzyków i odbiorców, czego zauważyć już nie wszyscy chcieli.
Polska Nowa fala rodziła się w mękach, bez jakiejkolwiek pomocy, zainteresowania i wręcz na przekór radiowym prezenterom i rockowym specjalistom. Trudno było wymagać zrozumienia, jeśli nasi „fachowcy” byli zupełnie nieprzygotowani do muzycznej rewolucji końca lat siedemdziesiątych, wymagającej całkowitego zburzenia dotychczasowego systemu wartości. Oczywiście jeśli chodziło o rodzimych rebeliantów, to tym bardziej nie mogło być już dyskusji. Besztano Kryzys, mimo że nikt ze znawców nie dotarł na koncert zespołu, a opinie budowali na nagraniach dokonanych na próbie i wydanych przez zapobiegliwego francuskiego producenta. Po Kryzysie, KSU, Deadlocku i wczesnym Tilcie pozostały jedynie amatorskie nagrania. Kiedy nasi publicyści muzyczni kojarzyli nową falę z Maanamem i Trojanowską, działała już Brygada Kryzys – najważniejsza polska grupa rockowa ostatniego dziesięciolecia. Ciężkie warunki pracy, jak i bezkompromisowość jej członków, doprowadziły do rozwiązania kapeli pod koniec 1982 roku. Wówczas już jednak „odkryto” Republikę, która nadspodziewanie szybko wpasowała się do wymogów naszego show businessu. Równie szybko jej dotychczasowych fanów zmieniły piszczące małolaty. Jeżeli chciało się zaistnieć, należało godzić się na kompromisy, bo czy trzy lata temu usłyszano by o Klausie Mitffochu, gdyby nie udział w Turnieju Młodych Talentów?
Ostatnie lata pokazały że polski rock`n`roll nie wydał niestety prawdziwie wielkiego autora. Kolejne produkty Jackowskiego, Borysewicza, Hołdysa i innych, mniej znaczących, wykazywały w zasadzie wyraźną wtórność. Jedynie ubiegłoroczne koncerty Republiki dawały nadzieję, że Ciechowskiemu uda się pójść dalej. Jednak rozwiązanie zespołu odsunęło na jakiś czas odpowiedź, co do jego obecnych możliwości. Impotencja twórcza starych gwiazd zmusza do sięgania po rezerwy, a potencjał twórczy polskiego rocka leży niewątpliwie wśród off side`u. Wiadomo, że popularność młodzieżowych programów radiowych zależy od prezentowanej w nich muzyki, a nawet żebyśmy nie wiem jak chcieli, to Gayga nie przyciągnie słuchaczy. Oczywiście wszystko musi przejść odpowiednią selekcję w imię utrzymania wysokiego poziomu artystycznego. Ostatnie sukcesy Tiltu, Kultu czy wcześniejsze Randez Vous pokazały, że muzyka tych grup ma wiele cech komercyjnych. Kto pamięta dawne dokonania Kontroli W., Bikini, Nowomowy i nieistniejących już Dzieci Kapitana Klossa przyzna, że i teraz zespoły te mogłyby nieźle zamieszać na trójkowej liście. Wciąż bezskutecznie czekają na swoją szansę T. Love, Kosmetyki Mrs. Pinki i Bóm Wakacje w Rzymie, a są już nowi reprezentacji nowego popu: Call System, Sztywny Pal Azji czy debiutujące na „Poza Kontrolą” Miriam oraz Malarze i Żołnierze. Jednak szczerze wątpię, czy w obecnej sytuacji spośród tych kapel zrodzi się jakaś megagwiazda. Jednocześnie wraz z „końcem polskiego rocka” najbliższe miesiące przeniosą najlepszy zestaw płytowy w historii tej muzyki w naszym kraju. Są już albumy Aya RL i Voo Voo, zostały nagrane: Siekiery, Tiltu, Janerki (miałem je okazję słyszeć) i Rendez Vous. W studiu przebywa Obywatel G.C. i Kult.
Przy opisywaniu pierwszego okresu brytyjskiej rewolucji punk rockowej z reguły zawsze uwypukla się sprawę zatarcia granic pomiędzy wykonawcami a publicznością. Nie mam wcale zamiaru udowadniać, że podobne rzeczy miały również miejsce u nas, niemniej muszę poświęcić trochę miejsca odbiorcom tej muzyki. Przez długie lata polską new wave z pewnością należało zaliczać do typowych kierunków undergroundowych i to nie dlatego, by reprezentanci tego nurtu unikali popularności. Wręcz przeciwnie – każda kapela marzyła, by dokonać nagrań, a wiele z nich z braku perspektyw przestało istnieć lub popadło we frustracje (środowisko warszawskie). Muzycy i słuchacze wychowani w nieufności wobec oficjalnych poglądów po raz kolejny przekonali się, że nie mogą otrzymać tego, co lubią. Przy całkowitym braku ich muzyki na antenie radiowej, musieli sami sobie stworzyć własne obieg informacji. Jednym z przykładów jest las rąk z magnetofonami na koncertach. Tak, w dużym uproszczeniu, powstała nowa generacja rockowa. Pokolenie niepodporządkowane gustom radiowych prezenterów, kierujące się kryteriami własnymi, często bezwzględnymi (Republika). Początkowo uważano ich za margines, teraz jest ich coraz więcej. Zapełniają już nie tylko kluby w Warszawie czy Toruniu, lecz również w Trójmieście, Wrocławiu, w Krakowie i na Śląsku. Kto nie zauważył zachodzących zmian, musiał niestety słono zapłacić.
Obecny rok można uznać za rok krachu festiwali. Plajta „Rockowiska”, „Rock Areny” i „Olsztyńskich Nocy Bluesowych”, w sumie nie najwyższa frekwencja na „Metalmanii” i w Jarocinie. Z dużej strony nadkomplety na „I Zlocie Młodzieży Cynicznej Ery Atomowej” w Gdyni, na „I Przeglądzie Muzyki Nowej i Odjazdowej” w Katowicach, na „II Nadmorskim Festiwalu Wyłączności Nowa Scena” w Sopocie i prawdziwe boje o bilety na „Poza Kontrolą”. Wymowna jest również liczba sprzedanych kart wstępu na różne koncerty do tej samej sali, warszawskiej „Riviery”. Na Oddział Zamknięty poszło 140 biletów na Voo Voo niestety zaledwie 80, zaś na występie T. Love sala była pełna, a koncert Kultu mógłby być z powodzeniem powtórzony. Równie wielkim zainteresowaniem cieszy się „Róbrege”, choć przyznam, że nie darzę tego przeglądu większą sympatią. Po prostu uważam, że zbiera się tam towarzystwo wzajemnej adoracji, na co dowodem jest corocznie prawie identyczny skład wykonawców, niestety mających coraz mniej do powiedzenia.
No i wreszcie doszliśmy do „Poza Kontrolą 7”. Przed przedstawieniem moich wniosków z „Poza Kontrolą 7” należy wyjaśnić kilka spraw. Mimo że w nazwie przeglądu widniała siódemka to w Warszawie odbył się on dopiero po raz drugi. Liczba ta stanowi nawiązanie do organizowanego w latach 1980-84 w Toruniu „Festiwalu Nowej Fali”. Choć oba przeglądy mają wiele wspólnego, to występują też istotne różnice. Program główny „Poza Kontrolą” jest podzielony na dwie części: popołudniową, w której występują kapele, głównie wyłaniane z kaset oraz nocną, gdzie prezentowani są przedstawiciele awangardy rockowej. Z założenia przy kwalifikacji odrzucane są „gwiazdy” oraz grupy, które grały na przeglądzie w poprzednich latach, wyjątek stanowią prezentację nocne. Niewielkie szanse mają też typowe kapele punkowe, reggae i zimnofalowe, co wynika już z osobistego gustu organizatora.
Rozpocznę od oceny koncertów nocnych. Jak na razie, „Poza Kontrolą” jest jedynym miejscem w kraju (przez pewien okres w Poznaniu odbywał się „Festiwal Muzyki Nowej”), gdzie w szerszym wymiarze mogą przedstawić się rockowi eksperymentatorzy. Tegoroczne występy pokazały dwie różne koncepcje artystyczne. Jeśli podstawę stanowi atak wizualny, rodzaj muzycznego happeningu, to musi on być szczegółowo przemyślany i dramaturgicznie dopracowany, o czym niestety zapomniały krakowska Wahehe i rzeszowska Hiena. Pozostałe, występujące tej nocy grupy – Komitet ze Słupska i Raj z Wrocławia przeszły bez echa. Grające drugiego dnia zespoły również nie stroniły od form plastycznych, lecz u podstaw ich przekazu była muzyka. Poznański Reportaż jest najdłużej działającą krajową formacją awangardową i najbardziej konsekwentną w swoich poszukiwaniach. Ich muzyczne misterium, jak twierdzą obecni, było największym wydarzeniem artystycznym przeglądu, co mogę potwierdzić po wysłuchaniu nagrań. Równie ciekawy program, może jedynie zbyt długi, zaprezentowała gdyńska Apteka. Wprawdzie nie jest to kapela stricte awangardowa, jednak po raz kolejny udowodniła, że jest jedną z ciekawszych nowych grup w kraju. Mnie natomiast szczególnie cieszy, że rockowy eksperyment zyskuje coraz większe rzesze zwolenników.
Od razu przyznam, że koncerty popołudniowe nie przyniosły żadnego objawienia na miarę ubiegłorocznych występów reprezentantów Gdańskiej Sceny Alternatywnej. Fakt, że największe wrażenie zrobił występ jednodniowej formacji Out Of Control złożonej z trzech byłych instrumentalistów Republiki, Wojtka Konkiewicza i basisty zespołu The Stranglers Jean Jacques Burnela, który tym razem śpiewał, uwidocznił główny mankament wszystkich zespołów – brak profesjonalizmu. Program koncertu składał się z czterech numerów Stranglersów wcześniej przygotowanych przez republikanów, lecz muzycy wspólnie próbowali, i to nie w pełnym składzie, zaledwie półtorej godziny! Smutny jest też wciąż brak kapel czerpiących z korzeni rocka i muzycznej tradycji. Jedynym jasnym wyjątkiem w skali kraju jest debiutująca w ubiegłym roku na „Poza Kontrolą” Kobranocka, natomiast tym razem tylko Po Prostu pokazało, że rozumie na czym polega sceniczna ekspresja. Niestety gdańszczanie spalili się, w czym niemały udział miała awaria odsłuchów. Mimo wszystko nie jest tak czarno, gdyż zaobserwowałem dwie optymistyczne tendencje. Mija już na szczęście okres „partyzanckiego” rocka i zimnofalowych fascynacji. Wypierają je, wprawdzie jeszcze nie w pełni oryginalne i do końca dopracowane, lecz za to różnorodne propozycje. Równie ważnym wydaje sie akt, że na naszej nowofalowej mapie jest coraz mniej pustych miejsc, oczywiście – chodzi tu o zespoły, które mają coś do powiedzenia. Na przegląd dotarły po raz pierwszy kapele ze Słupska, Tarnowa, Białegostoku i dużo mniejszych miejscowości jak Chrzanów, Lublin czy Kożuchów. Jeżeli miałbym kogoś wyróżniać to: odjazdowy De Musk z Wrocławia (w jego składzie są m.in. Irena Jagiełko ex-Holy Toy , Paweł Chyliński ex-Klaus Mitffoch i Jan Rołt na stałe grający u Janerki), chwilami zafascynowany Cabaret Voltaire, szczeciński Kafel, kolejnych przedstawicieli nadmorskiego soundu w pop-jazzowym wydaniu Miriam i Call System oraz grające bez obciążenia Popołudniowe Kalafiory vel Róże Europy. Spore perspektywy ma chwalony już po Jarocinie Sztywny Pal Azji (świetne teksty, sprawnie instrumentaliści), lecz od samych muzyków zależy czy będzie to zespół dużego formatu, czy też nowy Trzeci Oddech Kaczuchy, co im momentami niestety zagraża. Inne „jarocińskie” grupy nie zaskoczyły niczym nowym. Białostocka Aguiree pokazała, że reformowalne jest środowisko piosenki studenckiej, w co przestałem już wierzyć i przedstawiła interesujący muzycznie program oparty na tekstach Mikołaja Sępa Szarzyńskiego. Była też próba, wprawdzie czasami nieudolna, punkowego kabaretu w wykonaniu tria Rozkrock. Zatem coś się w sumie dzieje.
Polski rock żyje, a jego dzień dzisiejszy tworzą trzydziestolatkowie: Janerka, Waglewski, Lipiński mający już dość jasno sprecyzowane koncepcje artystyczne i, co ważne, spore umiejętności. Mam nadzieję że dołączy do nich Ciechowski w nowym obliczu oraz na razie mało aktywna spółka Kukiz-Czerniawski. Ze starych-młodych jest Kult oraz prawdopodobnie najlepsza obecnie kapela Pancerne Rowery. Kolejna fala już wzbiera. Oczywiście piszę tu jedynie o Muzyce Ważnej. Grzegorz Brzozowicz  (zachowano oryginalną pisownię nazw i zwrotów)

Reportaż - artykuł, w Magazynie Muzycznym, relacja z festiwalu autorstwa Grzegorza Brzozowicza, zdjęcia Mirosław Makowski, 3 listopada 1986 r.
Reportaż - artykuł, w Magazynie Muzycznym, relacja z festiwalu autorstwa Grzegorza Brzozowicza, zdjęcia Mirosław Makowski, 3 listopada 1986 r.

1983 PRASA

Uproszczona lista wzmianek i artykułów prasowych z roku 1983:

1983.12.02 – Informator P.Z. (Pod Ziemią) nr 04, ARS2, Henryk Palczewski, Piła. >> pdf
1983.09.08 – Magazyn Muzyczny nr 5, Jerzy Rzewuski, Warszawa. >> pdf
1983.08.10 – Magazyn Muzyczny nr 4, Jerzy Rzewuski, Warszawa. >> pdf
1983.08.05 – Gazeta Młodych, autor nieznany, Warszawa. >> pdf
1983.08.05 – Non Stop nr 08 (131), Roman Rogowiecki, Warszawa >> pdf
1983.08.01 – Informator P.Z. (Pod Ziemią) nr 03, ARS2, Henryk Palczewski, Piła. >> pdf
1983.06.25 – Informator P.Z. (Pod Ziemią) nr 02, ARS2, Henryk Palczewski, Piła. >> pdf
1983.06.10 – Express Poznański, Kamila Placko-Wozińska, Poznań. >> pdf
1983.06.10 – Spojrzenia jednodniówka studencka, Dariusz Klincewicz, Poznań. >> pdf
1983.06.10 – Gazeta Poznańska, Marek Nowak ps. Bemol, Poznań. >> pdf
1983.06.10 – Informator P.Z. (Pod Ziemią) nr 01, ARS2, Henryk Palczewski, Piła. >> pdf
1983.05.28 – Dziennik Zachodni, Marek Nowak ps. Bemol, Poznań. >> pdf
1983.05.03 – Informator P.Z. (Pod Ziemią) nr 00, cz. I i cz. II, ARS2, Henryk Palczewski, Piła. >> pdf
1983.04.17 – Magazyn Razem nr 08, Kamil Sipowicz, Warszawa. >> pdf

1983.12.02 – Informator PZ-04, ARS2, Henryk Palczewski, Piła >> pdf

Poznańska Grupa Przekazu Dźwiękowego proponuje muzykę z kręgu progresywnego rocka opartego o dynamiczną pracę sekcji rytmicznej z oszczędną warstwą melodyjną i agresywnym vocalem. Ich koncerty to szereg krótkich kompozycji spiętych formami improwizowanymi w całość tematyczną. Nowe utwory wskazują na rozszerzenie zainteresowań na obszar muzyki minimalistycznej i eksperymentalnej z wpływami surrealizmu poprzez rozbudowę znaczenia układu harmonicznego. Listopad 1982 – powstanie grupy w składzie Marzena Kaczmarek (kybds, voc), Andrzej Karpiński (dr, voc), Piotr Łakomy (bg, voc) Próbne nagrania w klubie Wawrzynek w Poznaniu. Marzec 1983 – grupę opuszcza Marzena Kaczmarek a jej miejsce zajmuje Jacek hałas (kybds, trumpet, voc). Kwiecień 1983 – koncert w klubie Dno w Poznaniu. 4 czerwiec 1983 – koncert na Festiwalu Zespołów Nowofalowych w klubie Od Nowa w Toruniu. Zostaje on zarejestrowany na kasecie „Witraż” („Steined Glass”). 15 lipiec 1983 – koncert w Warszawie w klubie Remont. 28 listopad 1983 – koncert „Domator”(„Stay-At-Home”) w klubie Nurt w Poznaniu. (zachowano oryginalną pisownię nazw i zwrotów)

28 listopada 1983 roku w Poznaniu w klubie „Nurt” odbył się koncert grupy Reportaż. Został on zarejestrowany na kasecie „Stay-At-Home” („Domator”) i podobnie jak pierwsza kaseta „Stained Glass” będzie przeznaczona dla wytwórni płytowych oraz recenzentów poza granicami kraju. Ze względu na zbliżające się matury członkowie grupy Reportaż ograniczyli próby oraz zawiesili działalność koncertową. Spektakl „Domator” był jednym z najciekawszych koncertów grupy Reportaż. (zachowano oryginalną pisownię nazw i zwrotów)

Zespół Reportaż - wzmianka prasowa, autor Henryk Palczewski, InformatorPZ-04, ARS2, Piła 2 grudnia 1983 r.

1983.09.08 – Magazyn Muzyczny Jazz nr 05, Jerzy Rzewuski, Warszawa >> pdf

prasa o festiwalach. Jery A. Rzewuski – „Aukcja Blotek” „Magazyn Muzyczny” – IX-X 1983. Tegorocznego przeglądu w Toruniu nie ukoronował jakiś błyskotliwy debiut, wystąpiło na nim natomiast kilka obiecujących zespołów, w których działalności dojrzeć można ślady samodzielnego myślenia i wyobraźni muzycznej. Ocenę utrudnia, naturalnie, fatalne brzmienie wszystkich bez wyjątku uczestników imprezy – wypadkowa lichej aparatury i zaprojektowanej przez głuchego architekta sali widowiskowej klubu „Od Nowa” – jednak na podstawie dosyć chyba reprezentatywnego doboru dwunastu wykonawców można wysnuć kilka ogólnych wniosków, dotyczących obecnego stanu nowego rocka w Polsce. Coraz więcej młodych ludzi – i to często z najbardziej nieprawdopodobnych zakątków kraju – garnie się do grania muzyki, nawiązującej do najnowszych światowych orientacji… Jak należało się spodziewać, najsilniejszą i najbardziej kompetentną reprezentację wystawił Toruń… Pewne elementy sugestywnego stylu Republiki przeniknęły do muzyki grup Nowomowa i Fragmenty Nietoperza (obecna nazwa – Nie-M), na szczęście w sposób niewykluczający indywidualnego rozwoju. Jak powiedział mi uważnie obserwujący całą imprezę Grzegorz Ciechowski, Nowomowa jest w pewnych kręgach wyżej ceniona niż „komercjalna” republika. Każdy, naturalnie, dobiera sobie faworytów według własnego uznania,  ale zespół ten rzeczywiście może wkrótce stać się jednym z ciekawszych wykonawców nowofalowych. Obsadę toruńską dopełniły: grająca solidny punk-rock Rejestracja oraz Bikini w zmienionym od ubiegłorocznego debiutu w Jarocinie składzie. Z gości na pierwszy plan wysunął się Dom Mody z Kielc, ambitnie próbujący zmierzyć się z nowoczesnym rockiem elektronicznym przy pomocy dwóch marnych syntezatorów i zwykłej perkusji. A jednak, mimo nieszczególnego brzmienia, jest to chyba pierwsza sensowna propozycja tego rodzaju w naszym kraju. Kontrola W. ze Zduńskiej Woli (…) przedstawiła kilka prostych, dynamicznych rock and rolli. Na przeciwległym jak gdyby biegunie znalazł się Reportaż z Poznania, skłaniający się ku rockowemu eksperymentowi… Nie zabrakło również muzyki zainspirowanej nieco twórczością Joy Division (Płonąca Żyrafa) i reggae (Salut z Warszawy). honorowym niejako gościem imprezy był natomiast pierwszy polski zespół punk-rockowy – Deadlock z Gdańska…  (zachowano oryginalną pisownię nazw i zwrotów)

Reportaż - wzmianka prasowa po koncercie w toruńskiej Od Nowe, autor Jerzy Rzewuski, magazyn Muzyczny Jazz,, Warszawa, 8 września 1983 r.

1983.08.10 – Magazyn Muzyczny Jazz nr 04, Jerzy Rzewuski, Warszawa >> pdf

Na przeciwległym jak gdyby biegunie znalazł się Reportaż z Poznania, skłaniający się ku rockowemu eksperymentowi. Komponowane przez członków zespołu utwory mają konstrukcję fragmentaryczną, cechują je częste zmiany melodyczne i rytmiczne, co chwilami kojarzyło mi się bardziej z metodą wypracowaną przez Franka Zappę przed 15 laty niż z nową falą. Pomysł w każdym razie interesujący, choć jeszcze w bardzo surowym stadium realizacji. Nie zabrakło również  (zachowano oryginalną pisownię nazw i zwrotów)

Reportaż - wzmianka prasowa po koncercie w toruńskiej Od Nowie, autor Jerzy Rzewuski, magazyn Muzyczny Jazz,, Warszawa, 10 sierpień 1983 r.

1983.08.01 – Informator PZ-03, ARS2, Henryk Palczewski, Piła >> pdf

<R> 15 lipca 1983 w klubie Remont w Warszawie odbył się koncert poznańskiej grupy Reportaż. Gazeta Młodych bardzo skrytykowała ten koncert i nic dziwnego, preferuje ona muzykę jak to sama kiedyś określiła „nie pozbawioną cech przebojowości”. Koncert składał się z dwóch części, w drugiej Reportaż przedstawił nowe kompozycje. Wskazują one na zwrot grupy w stronę muzyki wizyjno-plastycznej. (zachowano oryginalną pisownię nazw i zwrotów)

Reportaż - wzmianka prasowa po koncercie w Rivierze-Remont, autor Henryk Palczewski, PZ-03, ARS2, Piła 1 sierpień 1983 r.

1983.08.05 – Gazeta Młodych (autor nieznany), Warszawa >> pdf

Mimo kanikuły Remont nadal kontynuuje akcję popierania nowych zespołów i prezentowania ich w sali Riviera. Ulegając namowom głównych animatorów – Grześka i Buziula, poszedłem na ponoć rewelacyjny zespół Reportaż z Poznania. Niestety, rewelacja polegała li tylko na nieszablonowym instrumentarium – perkusja, gitara i syntezator lub trąbka. Zamiast spodziewanego „odlotu”, z zachęcająco wyglądającej sceny wiało nudą, wygląda na to, że trzech poszukiwaczy straconego dźwięku z kapeli Reportaż, zapomniało o maksymie, która głosi, że przed zabieraniem się do muzyki free, należy najpierw posiąść do perfekcji zdolność grania na instrumentach.(zachowano oryginalną pisownię nazw i zwrotów)

Reportaż - wzmianka prasowa po koncercie w Rivierze-Remont, autor nieznany, Gazeta Młodych, Warszawa, 5 sierpień 1983 r.

1983.08.05 – Non Stop nr 8 (131), Roman Rogowiecki, Warszawa >> pdf

Tegoroczny Festiwal – podobnie jak poprzednie – nie był imprezą konkursową, jedynie kilkunastu obecnych dziennikarzy przyznało swoją nagrodę. Zdecydowali on, że popierać będą czyli innymi słowy promować, gdzie się tylko da, dwie grupy Dom Mody z Kielc i przedstawiciela gospodarzy zespół Bikini. Warto wspomnieć, że właśnie te dwa zespoły plus, Reportaż z poznańskiego „Nurtu” wnoszą świeży powiew, ożywienie, których propozycje przeciwstawiają się w znacznej mierze sztampowej, jednostronnej ekspansji uznanych polskich kapel rockowych. (zachowano oryginalną pisownię nazw i zwrotów)

Reportaż - wzmianka prasowa po koncercie w toruńskiej Od Nowie, autor Roman Rogowiecki, Non Stop nr 08, Warszawa, 5 sierpień 1983 r.

1983.06.25 – Informator P.Z. (Pod Ziemią) nr 02, Henryk Palczewski, Piła. >> pdf

Druga kaseta Poznańskiej Grupy Przekazu Dźwiękowego Reportaż jest przeznaczona dla niezależnych firm oraz magazynów muzycznych na Zachodzie. Grupa aktualnie pracuje nad nową formą muzyczną pozbawioną klawiszowych instrumentów elektronicznych. Obok dotychczasowej sekcji rytmicznej instr. melodycznym jest fort. akustyczny oraz trąbka. Osobowy zespołu nie uległ (inf. Reportaż – PZ Nr 1). (zachowano oryginalną pisownię nazw i zwrotów)

Reportaż - wzmianka prasowa o pierwszej kasecie zespołu, autor Henryk Palczewski, Informator PZ-02, ARS2, Piła, 25 czerwca 1983 r.

1983.06.10 – Express Poznański, Kamila Placko-Wozińska, Poznań >> pdf

Muzyka „następna” poznańskiego Reportażu. Największym zaskoczeniem III Ogólnopolskiego Festiwalu Grup Nowofalowych w Toruniu okazał się występ poznańskiego zespołu „Reportaż”. Pierwsze trzy utwory zagrane przez uczniów Liceum Plastycznego przyjęte zostały przez publiczność w milczeniu. Po nich nastolatki otrząsnęły się z szoku wywołanego niecodzienną muzyką i owacyjnie przyjmowały poznaniaków już do końca, a w finale zgotowały im gorący aplauz. Po koncercie z gratulacjami przyszli koledzy z innych grup. Tyle tytułem wstępu. Niewielu sympatyków muzyki zna „Reportaż”. Grupa występuje rzadko, nie dąży do zdobycia szybkiej popularności przebojowymi utworami. Nie jest związana z żadną agendą, próby najczęściej odbywa w mieszkaniach. Dziwnie, prawie jak w bajce rozwija się kariera trójki muzyków. Zaprezentowali się na Przeglądzie Młodych Talentów w „Browarze”, gdzie odnieśli wrażenie, że jury potraktowało ich raczej ironicznie. Posłuchali kilka uszczypliwych komentarzy, spakowali instrumenty i poszli do domów. W tym samym czasie nagranej na jednym z koncertów kasety posłuchał przypadkowo Chris Cutler szef firmy płytowej Recomanded Records i zaproponował poznaniakom wydanie płyty w Londynie! Nagranie jej ma nastąpić podczas wakacji. Odwróciła się więc zła passa. Po udanym toruńskim występie zaproszono „Reportaż” na koncerty do warszawskiego „Remontu” oraz ponownie do toruńskiej „Od Nowy”. Jaka jest muzyka „Reportażu”? Lider grupy Andrzej Karpiński określa ją jako „muzykę następną”, coś co musiało nastąpić po nieudolnym naśladownictwie punk-rocka w Polsce. Zespół (A. Karpiński – perkusja, Piotr Łakomy – gitara basowa i Jacek Hałas – instrumenty klawiszowe, trąbka) nie nakreśla sobie żadnej linii programowej czy nurtu. Jak sami mówią, myślą o muzyce nie o melodii. Muzyka, której wysłuchałam jest niewątpliwie trudna, zgodzę się nawet z jej przeciwnikami, że może być kontrowersyjna. Fakty są jednak takie, że jest to niewątpliwie nowe, niezwykle ciekawe zjawisko. Nie bez znaczenia jest to, że muzycy zajmują się plastyką. To co prezentują silnie działa na wyobraźnię, w znacznej mierze jest po prostu muzyką intuicyjną. Kamila Placko-Wozińska (zachowano oryginalną pisownię nazw i zwrotów)

Reportaż - artykuł o zespole, autor Kamila Placko-Wozińska, Dziennik Zachodni, Poznań 10 czerwca 1983 r.

1983.06.10 – Spojrzenia – jednodniówka studencka, Dariusz Klincewicz, Poznań >> pdf

Pierwszego dnia wystąpiły: Klimat z Gdańska – powstały na bazie głośnego swego czasu Deadloku, warszawska Płonąca Żyrafa, Reportaż z poznańskiego Nurtu oraz Salut z Warszawy, który powołał Maciej Góralski. W drugiej odsłonie zaprezentowały się: gliwickie – Teatr Uliczny i Śmierć Kliniczna. Dom Mody z (zachowano oryginalną pisownię nazw i zwrotów)

Reportaż - wzmianka prasowa o zespole, autor Dariusz Klincewicz, Spojrzenia - jednodniówka studencka, Poznań 10 czerwca 1983 r.

1983.06.10 – Gazeta Poznańska, Marek Nowak ps. Bemol, Poznań >> pdf

Festiwal zgromadził wiele dobrze zapowiadających się zespołów, grających różne style rocka, z całej Polski. Pierwszego dnia wystąpiły: „Klimat” z Gdańska, „Płonąca Żyrafa” i „Salut” z Warszawy. Jednak najlepsza grupą tego dnia był awangardowy „Reportaż” z Poznania. Członkowie zespołu są uczniami Liceum Plastycznego i na grunt muzyczny chcą przetransponować swje doznania ilustracyjno-plastyczne. O sobie mówią, że są twórcami nowego stylu w muzyce, który na razie nazywają „muzyką następną”. Sobota, (4 bm.)drugi dzień przeglądu przyniósł prymat kieleckiej grupie „Dom Mody”. Członkowie te-(zachowano oryginalną pisownię nazw i zwrotów)

Reportaż - wzmianka prasowa o zespole, autor Bemol, Gazeta Poznańska 10 czerwca 1983 r.

1983.06.10 – Informator P.Z. (Pod Ziemią) nr 01, Henryk Palczewski, Piła. >> pdf

Na początku czerwca Poznańska Grupa Przekazu Dźwiękowego Reportaż dała koncert w Toruniu. Trio przedstawiło wersję swojego zbioru utworów „Piedestał” z nową kompozycją „Witraż”. Utwór ten sygnalizuje jeszcze głębsze odejście muzyki tria od konwencjonalnego rocka. Mankamentem było wadliwe nagłośnienie oraz… wtargnięcie gitarzysty, który nie mieścił się w koncepcji Reportażu. Sprawę uratowało słabe nagłośnienie gitary. (zachowano oryginalną pisownię nazw i zwrotów)

Reportaż - wzmianka prasowa po koncercie w Od Nowa Toruń, autor Henryk Palczewski, Informator PZ-01, ARS2, Piła, 10 czerwca 1983 r.

1983.05.28 – Dziennik Zachodni, Marek Nowak ps. Bemol, Poznań >> pdf

Kącik muzyki młodych. Nowa fala. Dość już historii: po raz trzeci znany ze swych muzycznych dokonań toruński klub Od Nowa organizuje Festiwal Nowofalowych Grup Rockowych. Po przesłuchaniach 40 zespołów organizatorzy dopuścili do udziału w imprezie następujące grupy: Kult i Płonącą Żyrafę z Warszawy, Reportaż z Poznania, Śmierć Kliniczną z Gliwic, Kontrolę W. z Pabianic, Dom Mody z Kielc, Deadlok z Gdańska, Lepszy Spokojny Dzień również z Trójmiasta. Toruń reprezentować będzie Rejestracja, Fragmenty Nietoperza, Bi-Ki-Ni oraz Nowomowa. Pragnę przypomnieć, że toruńska impreza jest niekonkursowa; decyduje o nagrodach aplauz publiczności. (zachowano oryginalną pisownię nazw i zwrotów)

Reportaż - wzmianka prasowa o zespole, autor Bemol, Dziennik Zachodni, Poznań 28 maja 1983 r.

1983.05.03 – informator Pod Ziemią nr 00, cz. I i cz. II, ARS2, Henryk Palczewski, Joanna Palczewska, Dariusz Klincewicz, Piła >> pdf

Polska grupa progresywnego rock`a. Historia jej sięga końca lat 70-tych kiedy to członkowie grupy spotkali się po raz pierwszy w zespole Sten i Soc. Grupa Reportaż powstała we wrześniu 1982 roku. Początkowo było to trio ale już niedługo powiększyło się do kwartetu: Marzena Kaczmarek (voc), Andrzej Karpiński (dr, voc), Piotr Łakomy (bg, voc) i Jacek Hałas (tr, kybds, voc). Grupa gra muzykę w dużej części improwizowaną przerywając ją skomponowanymi utworami. Niestety brak sprzętu a nawet miejsca do prób utrudnia systematyczne granie i komponowanie. Tym nie mniej sporadyczne koncerty są znakomite. Całość opiera się na skojarzeniach rytmu i nastroji. Grupa zawiera w sobie najwartościowsze osiągnięcia awangardy rockowej i new-wave, mimo to muzyka jest bardzo oryginalna. Teksty podawane w formie pojedynczych zdań są bardzo zastanawiające i spostrzegawcze. Na początku tego roku grupa dokonała nagrań dla Poznańskiego Radia świadomie upraszczając swoją twórczość do prostych piosenek, b. oryginalnych. Jednak stopień uproszczenia jest zbyt mały aby się one ukazały a na większą komercję grupa już nie może sobie pozwolić. Grupę opuściła Marzena Kaczmarek i jako trio grupa dała rewelacyjny koncert w Klubie „Dno” PWS Sztuk Plastycznych w Poznaniu. Koncert został zarejestrowany na kasecie i w tej chwili szef firmy Recommended Chris Cutler jest na etapie przesłuchiwania nagrań. (zachowano oryginalną pisownię nazw i zwrotów)

Reportaż - pierwsza wzmianka prasowa o zespole, autor Henryk Palczewski, wydawnictwo Pod Ziemią, maj 1983
Reportaż - pierwsza wzmianka prasowa o zespole, autor Henryk Palczewski, wydawnictwo Pod Ziemią, maj 1983
Reportaż - pierwsza wzmianka prasowa o zespole, autor Henryk Palczewski, wydawnictwo Pod Ziemią, maj 1983
Reportaż - pierwsza wzmianka prasowa o zespole, autor Henryk Palczewski, wydawnictwo Pod Ziemią, maj 1983

1983.04.17 – Magazyn Razem nr 16(327), Kamil Sipowicz, Warszawa (artykuł prawdopodobnie na zamówienie Cezarego Ostrowskiego) >> pdf

Twórczość niedostrzegana. Nagle okazało się, że centrum rodzimej, awangardowej muzyki rockowej znajduje się w Poznaniu. W stolicy Wielkopolski istnieje wiele formacji tworzących ciekawą, niekomercyjną i artystyczną odmianę rocka, czyli taką muzykę, jaka od lat ma swoich fanów w wielu krajach Europy. Osobą, wokół której koncentruje się w Poznaniu awangardowa twórczość rockowa jest szef „Galerii 23”. Cezary Ostrowski. Ona sam jest współtwórcą takich grup jak TAZ, Valentin Slab i Mechaniczna Pomarańcza. On też zorganizował niedawno w Studenckim Centrum Kultury ZSP „Nurt” – 1 Festiwal Nowej Muzyki, na którym wystąpiło dziesięć, następujących zespołów: Zbombardowana Laleczka, Bunkier, Abaddon, Katarynki XX wieku, Adres, Plush, Heppening, Praftata, Radio Warszawa i Gedeon. Największym wydarzeniem festiwalu był koncert stołecznego zespołu Radio Warszawa. Grupa ta, występująca w składzie: Stawros Galatos, Libero Petric, Jerzy Caryk, Piotr Kopeć, Jakub Pajewski i Dariusz Raczko, dała teatralno-muzyczno-plastyczny pokaz, o przesłaniu nie do końca jednoznacznym. Zanim muzycy pojawili się na scenie, ustawili u jej podnóża kilkanaście kwadratowych obrazów na szkle. Ich treść nawiązywała do pewnych wydarzeń politycznych, a także zawierała nieznane, tajemnicze znaki. Gdy zgasły reflektory i paliła się jedynie lampa z fioletowym światłem, publiczność ujrzała zespół Radio Warszawa ubrany w białe stroje, które świeciły dziwnym, fosforyzującym światłem. Koncert rozpoczął się ludową melodią graną na akordeonie. potem pojawiły się często nagrane na taśmie fragmenty audycji radiowych, zawierających przemówienia, urywki dialogów etc. Ich dopełnieniem była gra zespołu: gitar o fascynującym brzmieniu, dwóch akordeonów, dziecięcych trąbek organek ustnych, saksofonu oraz perkusji. Muzyka przechodziła od celowo chaotycznej do wręcz swingującej, od zdeformowanego rocka do znanych tematów, takich jak chociażby „Hejnał mariacki”, od muzyki ludowej do fabularyzowanej. Występ zakończył się pokazem gimnastyki porannej. Wydaje się, że tym, co scala muzykę zespołu radio Warszawa w jedność, jest idea radia. Zespół traktuje radio jako żywą istotę, posiadającą pamięć, coś, co jest w stanie wydobyć z zapomnienia stare, dawno wyblakłe wydarzenia i uczucia. Radio jest też swoiście pojętym śmietnikiem cywilizacyjnym. Słyszymy w nim wiadomości, słuchowiska, listy przebojów itd. Radio zakorzenione jest w naszej świadomości o wiele mocniej, niż się to powszechnie zdaje. To ono w końcu jest metaforą określającą wszystkie środki masowego przekazu. Trudno dopatrzeć się inspiracji dla sztuki Radia Warszawy, chociaż sama idea nie jest aż tak bardzo nowa. Nagrania radiowe wykorzystywane były już przez futurystów i dadaistów w muzyce, ostatnio zaś eksperymentował z nimi David Byrne i Brian Eno. Także muzycznie Radio Warszawa nie przypominało konkretnie żadnego znanego zespołu, mimo tego, że idea grania dźwiękowego śmietnika świata była już eksploatowana przez takich artystów jak Morgan Fisher, Gadgets czy Negativ Land. Bezsprzecznie, zespół radio Warszawa dał w Poznaniu najciekawszy koncert i słusznie został uhonorowany pierwszą nagrodą w postaci drewnianej figurki „Żółtego Pola”. Na festiwalu zabrakło kilku ciekawych zespołów awangardowych z Poznania: Reportażu, Tazu i Leo Patet. Ich żywych koncertów nie mogła zastąpić prezentacja muzyki z magnetofonu, jakiej dokonał Cezary Ostrowski. Można się było jednak z niej dowiedzieć, że Reportaż i Taz pozostają pod wpływem amerykańskiego zespołu Residents. W przypadku Reportażu jest to bardzo widoczne; grupa gra nawet te same tematy, c tajemnicza czwórka z San Francisco. Nie dysponując jednak odpowiednim sprzętem elektronowym, np. harmonizerem, nie jest w stanie uzyskać superelektronowego brzmienia Residents. Natomiast grupa Taz czerpała inspiracje z Residents, Lemon Kitters a także Joy Division. Utwory tego zespołu oraz jego najnowszych mutacji Mechanicznej Pomarańczy i Valentin Slab zostaną wykorzystane jako muzyka do opery, która być może będzie wystawiona w Katowicach. Autorem libretta ma być przebywający aktualnie w Polsce, twórca performance art Richard Boulez. Leo Patet gra muzykę depresyjną i smutną, na którą składają się długie, rozwlekłe melodie i monotonne recytacje dziecka. Muzykę tej oryginalnej formacji można by w przybliżeniu porównać do twórczości Art Bears. Jaki będzie los tej awangardowej twórczości, zaliczanej właściwie tylko jeszcze umownie do rocka? czy Radio Warszawa ma szansę trafić do radia? Czy kogokolwiek zainteresuje promocja grup artystycznych, a nie tylko takich, które nabijają kabzę? Przyszłość tej muzyki wygląda raczej nieciekawie, chyba że zainteresują się zagraniczne wytwórnie płytowe, wyspecjalizowane w propagowaniu awangardy rockowej: Recomended Record, Rouch trade, Ralph Record, Dome Record itd. Wydaje się jednak, że i u nas ta twórczość powinna zostać dostrzeżona, a obojętność nie skazywała jej na zapomnienie. Kamil Sipowicz (zachowano oryginalną pisownię nazw i zwrotów)

Reportaż - wzmianka prasowa o zespole, autor Kamil Sipowicz, Magazyn Razem, Warszawa, nr 16(327) z 17 kwietnia 1983 r.