1987 TEKSTY, OBRAZY, ILUSTRACJE

antyobraz do tekstu “Kopia” 1987

Teksty do projektów muzycznych z roku 1987 wraz z obrazami. Przedstawione tu obrazy, a właściwie antyobrazy do tekstów zostały namalowane pod wpływem muzyki. Miały być prezentowane równolegle z koncertami. Ich reprodukcje towarzyszą wydawnictwom grupy Reportaż. Niektóre z nich brały udział w wystawach: >> Trzynaście oryginałów i jedna kopia

 

Wszyscy razem

Jak to wszystko podzielimy?
W miarę równo, po połowie.
To wam starczy, resztę biorę.
Pięć tysięcy, trzysta dziesięć.
A papiery wartościowe?
Pomieszane, poplątane.
Kto to stworzył lub wymyślił?
Jeszcze tamci tutaj przyszli.
Jak to wszystko podzielimy?
W miarę równo, po połowie.
To wam starczy, resztę biorę…

Andrzej Karpiński – 20 grudnia 1987
zespół REPORTAŻ - oryginał tekstu “Wszyscy razem”, Andrzej Karpiński 20 grudnia 1987 r.
Andrzej Karpiński, antyobraz do tekstu “Wszyscy razem”, 110x80cm, olej

Amen

Dziś można liczyć tylko na biednych
moi przyjaciele nasiąknęli wulgaryzmem
zawieszeni są w poszukiwaniu
bezpiecznej sytuacji
To jest gdzieś między sercem,
a wyobraźnią przecież,
a oni myślą, że każdy ma swoją
główną wygraną
Zbliża się wojna argumentów!

Andrzej Karpiński – 20 grudnia 1987
zespół REPORTAŻ - oryginał tekstu “Amen”, Andrzej Karpiński, 20 grudnia 1987 r.

W górę rzeki

Czasami trzeba gdzieś uciec,
albo wszystko znienawidzę
Nie chodzi o zasady,
lecz o szczyptę zdrowia
To się bólem brzucha objawia
A wszystko dalekie i obce mi,
co tak blisko jest
Rzygam standardowym romantyzmem,
co się dźwiękiem skrzypiec nazywa
Rzygam pozorną mądrością,
która się opanowaniem i sceptycyzmem nazywa
A tak wierzyłem, że uczucie
z inteligencją ma coś wspólnego
Przecież widzę, że tak się nie da!
Czas już tak bardzo się zawęził,
że to od niego ginę,
jako nieporadny zwolennik postępu
A już na pewno, świadomie odejdę od wszystkich,
gdy niepotrzebnym się poczuję
Przysięgam, że słyszę jakby z wolna
nadchodzący finał potężnej symfonii
akcentowanej rytmicznie
skrzypieniem kół mojego roweru
Niestety – zasłuchałem się…
a stał tam przecież znak  „ślepa droga”,
albo wbił go tam jakiś wariat
z wydziału ruchu myślowego
Teraz dopiero mam dreszcze!

Andrzej Karpiński – 29 sierpnia 1987
zespół REPORTAŻ - Andrzej Karpiński, oryginał tekstu “W górę rzeki” 29 sierpnia 1987 r.

Głową muru nie przebijesz

Zobacz tę tęsknotę
Jak mi skrzydełka pasują?
Wiem, wiem, ten brzuszek również nie
Lecz co mam robić czekając?
Moja głowa przestała już myśleć
od walenia w mur
Nie muszę tego mieć!
Chcę tylko zobaczyć czy na pewno nie muszę!
Mur grubszy niż wyższy jest,
a ty stoisz w jedynej dziurze
i wypełniasz ją z kompleksem po brzegi
Wszyscy od dawna czekamy gotowi,
Nasze kopie wystają ponad mur,
więc przepuść, bo zginiesz!

Andrzej Karpiński – 22 sierpnia 1987

Nieznane nie nęci

Reportaż jest jak Słońce
są jednak ludzie-chmury, dryfujący wiatrami mody
To przez nich na scenie ciemno jest,
a całe światło na nieznane ciepło zamieniono

Andrzej Karpiński – 18 sierpnia 1987

Gracz

Potrzebuję człowieka,
który powie mi kim jestem.
Potrzebuję człowieka,
który powie mi co czuję.
Czy umiem kochać, czy nie?
Czy w piekle mam być,
czy w niebie?
Potrzebuję człowieka,
który powie mi com wart,
jak wyglądam
i w ogóle gdzie stoję?
Czy Ty wierzysz,
że moje „lusterko” się stłukło?
Czy Ty na prawdę
nie słyszysz,
że od początku
świadomie łżę?

Andrzej Karpiński – 10 sierpnia 1987
antyobraz do tekstu “Gracz” 1987

Miejsca leżące I klasa

On był w wiosennym nastroju,
uwodził znajomą głupotą.
Zmieniał co chwilę temat,
by nie zajść za daleko.
Było trochę o działce,
o teściowej i dzieciach.
Potem o sztucznych nawozach
i niewywożonych śmieciach.
Za oknem podsłuchiwałem
duszny przedział.

Andrzej Karpiński – 25 lipca 1987
antyobraz do tekstu “Miejsca leżące I klasa” 1987

Człowiek dobry i człowiek popsuty

Jestem uczciwym, szlachetnym człowiekiem
dobrym dla ludzi, dla dzieci i zwierząt (ha, ha)
Nie lubię zwracać nikomu uwagi,
bo jestem serdeczny i nigdy się nie kłócę
Jestem uczciwym, szlachetnym człowiekiem
dobrym dla ludzi, dla dzieci i zwierząt (ha, ha)
Jak ktoś mnie uderzy, to nie oddaję
Zgadzam się ze wszystkim
Wszystko mi się podoba
Odpowiadają mi wszystkie święta bo, bo…
bo jestem uczciwym, szlachetnym (ha, ha) człowiekiem?

Andrzej Karpiński – 10 lipca 1987

Czas pokory

Przecież nie chodzi tylko o to, żeby żyć
Po co mówić, kiedy nikt nie słucha
Czy nadzieja musi być tak paskudna,
że trzeba przeszkadzać innym i sobie?
Czy jest coś niematerialnego
poza miłością, religią i sztuką?
Ludzie boją się tej prawdy,
a do rozmowy nikt się nie przysiada
Dopiero przed śmiercią mają twarze
uśmiechnięte i całe mokre od łez
Lecz to zbyt późno,
dla nich minął już czas pokory!
Więc wierzyć w człowieka?

Andrzej Karpiński – 5 lipca 1987

Kopia

A zawsze Tobie mówiłem:
Nie wchodź tam!
To tylko brama tak ładnie wygląda.
To jest zrobione już tak
żebyś przegrał.
Zawsze żyliśmy wśród chamstwa,
lecz Ty naiwny byłeś.
Nie widziałeś za ciszą podstępu.
Że wszystko trzyma się razem
przez kłamstwo i fałsz.
Na komplementach
też ktoś robi interes.
Coś jest tym, czym nie jest…

Andrzej Karpiński – 7 maja 1987
antyobraz do tekstu “Kopia” 1987

Popołudnie

Ten człowiek, który tam tak biega wkoło,
to wcale tam tak nie biega wkoło
Ten człowiek, który tam tak się wygłupia,
to on wcale się tak tam nie wygłupia
Ten człowiek, który tam tak sobie coś kopie w ziemi,
to on wcale sobie tam tak nie kopie w tej ziemi
Ten człowiek, który się tam tak głupio patrzy,
to on wcale się tam tak głupio nie patrzy
Ten człowiek, który tam tak sobie coś pisze na kartce,
to on wcale tam tak sobie czegoś nie pisze na tej kartce
Ten człowiek, który tam tak coś czyta z tej kartki,
to on rzeczywiście coś czyta z tej kartki,
bo mi powiedział…

Andrzej Karpiński – 21 kwietnia 1987

Szycha (Zsycha)

Roztańczyłeś się mój kochany
nauczyłeś się życia z błędem
Coś, gdzieś, zgubiłeś po drodze
za często żywiłeś się mięsem
Ty już nie kochasz zwierząt
i jądra masz syntetyczne
Choć szychą Cię nazywają
to jesteś tworzywo sztuczne
Nawet już nie masz siły
z honorem stanąć na nogach
Ty ślepy, stalowy kurczaku
w złotych ostrogach na…
a zresztą, co tam

Andrzej Karpiński – 21 kwietnia 1987
antyobraz do tekstu “Szycha” 1987

Że aż się wzruszam ramieniem

Lubię tylko trwałe rzeczy,
stara szafę,
lub coś w rodzaju Biblii.
Maślakowo zawsze miaa lepiej,
a ja nie mogę znaleźć tego, noo,
jak to się mówi?
Sposobu.
I stoję tak tylko na niby poważnie.
Za tym wszystkim coś się kryje.
Wszyscy mi wierzą w planowane gesty.
Chociaż ostatnio byłem w porządku,
ale taak tylko – prowizorycznie.
Chodź!
Teraz opowiem ci bajkę,
bo jutro, rano znów włączysz radio

Andrzej Karpiński – 18 kwietnia 1987
antyobraz do tekstu “Postrzelony” lub "Że aż się wzruszam ramieniem" 1987

Sprawy osobiste

O czym myśli ta kobieta?
Stoi, zmęczona, a tyle miejsca.
Sraczkowate mokasyny.
Jedzie już trzy dni do syna,
spytać się jak dziś wygląda.
W niektórych milczeniu odwagę widziałem,
lecz w jej milczeniu był strach…

Andrzej Karpiński – 5 kwietnia 1987
antyobraz do tekstu “Sprawy osobiste” 1987
antyobraz do tekstu “Kopia” 1987 na wystawie w 2015r.

Błędne koło

Kiedy mówię o sobie źle
potakujesz z niepewną radością,
gdy dobrze mówię o sobie
przyjemnie jest, lecz nie tobie
Jak mam więc zdobyć u ciebie zaufanie?
Kłamaniem, klaskaniem,
klaskaniem, kłamaniem?

Andrzej Karpiński – 18 kwietnia 1987

Że aż się wzruszam ramieniem

Lubię tylko trwałe rzeczy,
stara szafę,
lub coś w rodzaju Biblii.
Maślakowo zawsze miaa lepiej,
a ja nie mogę znaleźć tego, noo,
jak to się mówi?…sposobu.
I stoję tak tylko na niby poważnie.
Za tym wszystkim coś się kryje.
Wszyscy mi wierzą w planowane gesty.
Chociaż ostatnio byłem w porządku,
ale taak tylko – prowizorycznie.
Chodź! Teraz opowiem ci bajkę,
bo jutro, rano znów włączysz radio.

Andrzej Karpiński – 18 kwietnia 1987