1986 wrzesień PRASA

Uproszczona lista wzmianek i artykułów prasowych z roku 1986:

1986.09.01 – Informator P.Z. (Pod Ziemią) nr 21, Andrzej Karpiński, Piła. >> pdf

Moim zdaniem. To dobrze że nikt nie znalazł określenia sztuki. Przecież to jest niemożliwe, a ile trzeba czasu na wymyślenie tak wykwintnych i oddziałujących teorii. Najbardziej z usłyszanych utkwiło mi krótkie określenie Marca Chagala: stan duszy. Do tego przychylam się najbardziej. A więc skoro nie wiadomo definitywnie co to jest sztuka to jak można tolerować popularny zwrot: To jest dobre.Nie ma dzieł dobrych czy złych. To jest względne. Poziom intelektualny i estetyczny każdego człowieka jest punktem odniesienia do porównań. Tyle jest punktów w odniesienia ile ludzi. Istnieją wprawdzie tendencje do tworzenia w taki sposób by reagowano masowo, by ulegano tzw. zabiegom efekciarskim. Oczywiście takie działania są w sztuce nieużytkowej bez sensu. Dzieło sztuki się zażywa a nie używa. Ono jest synonimem wolności – indywidualnym działaniem na indywidualny odbiór. Natomiast autor dzieła komercyjnego włada umysłami ludzkimi jak… Czyż nie jest to podobne do polityki, która nie ma nic wspólnego z prawdziwą wolnością? Polityka to walka o władzę. Oni często używają słowo: Wolność w paradoksalnym zdaniu: Walka o Wolność. Z kim? O jaką wolność? Chyba że o taką co daje tylko zamianę stron z rządzącego na rządzonego i odwrotnie. To jest jak klepsydra, która dopóty funkcjonuje dopóki jest w ruchu. Zniszczmy klepsydrę – niech stanie czas a będzie sprawiedliwość! Jesteśmy świadkami przenikania już dawno zapomnianych pewnych form artystycznych do życia codziennego. Są nimi maksymalnie proste w kształcie kubistyczne domy, meble, pojazdy, maszyny, przedmioty a nawet rytmy disco – dwusuw na alkohol. Narzekaliśmy kiedyś na ponurą kolorystykę miast no i zaczęto walić domy w kratki, pstrokate paski, na ludziach bzdurne konfiguracje turkusów z różami. Gdzieś tam jakiś krzywy napis na zdeformowanym biuście. Dziwne jest to, że człowiek w dążeniu do indywidualizmu i odrębności tak się zapędza, że niedługo znów jest jednym z wielu. Przechodzi się w ten sposób z jednej szarości w drugą (motyw klepsydry). Trzeba umieć odróżniać wartościowe od popularnego. Jak powiedział kiedyś Chris Cutler: Jestem w gazecie bo gram dobrze czy gram dobrze bo jestem w gazecie? Krytyka sławy, popularności czyli ogłupiania tłumu zawsze fascynowała. Np. A. Warhol / M. Monroe / Elvis / S. Dali / wąsy u Mona Lisy / grupa Residents / The Third Reich n Roll/. Takie osobistości jak i wiele innych dowodzą temu jak dawna sztuka komercjalizuje się poprzez popularność a potem powraca jak bumerang do punktu wyjścia w formie ohydnych manipulacji, handlu aż od utraty piękna. Nie krytykuję istnienia sztuki komercyjnej lecz bezcelowe dopatrywanie się w niej wartości postępowych. Dzisiejsza sztuka to w 90% moda. Moda ma swój własny styl. Jedni sami go budują inni przejmują style innych dla kształtowania swojej pseudo osobowości. Jest moda na bycie kimś. Powodzenie i sukces ten osiąga się poprzez tolerancję i akceptację tego kogoś przez otaczającego ślepe przewody pokarmowe. Jeśli się odpatruje to należy robić to umiejętnie. Kandinsky czy Malewicz byli Einsteinami sztuki. Ich osiągnięcia artystyczne w konsekwencji stały się dziś źle wykorzystane i niebezpieczne dla sensu istnienia wielu współczesnych obrazów. Z muzyką jest podobnie. Dobrze by było gdyby każdy twórca mógł się raz do roku zaprezentować całemu światu. Miałby wtedy więcej niż 10% życia na poważne działania a nie tracenie 90% czasu na dążenie do sławy. Czyżby ekstrawagancja i szokowanie miały być środkami artystycznej wypowiedzi? Opanujmy się! Przecież są to dzisiaj po prostu narzędzia do robienia szmalu. Na to w sztuce miejsca nie ma. Artyście nie wolno dać się ponieść euforii, musi panować nad swoimi działaniami, mieć kontrolę i świadomość. Pójście na całkowity żywioł doprowadza tylko do demonstracji swojej osoby. A czy artysta to jakiś eksponat czy zwierzę do podziwiania? On ma być pośrednikiem międzyludzkimi nastrojami tymi osiągalnymi i tymi nieosiągalnymi. W końcu eksperyment to taki pół środek do pobudzania wyobraźni, do budowy podłoża na którym należy mówić o rzeczach w o rzeczach ważnych. Dlatego pełnią artystycznej wypowiedzi jest integralność eksperymentu z posłannictwem. Taki umiarkowany uniwersalizm jest cudownym mechanizmem pedagogicznym. On buduje postęp i pozytywne jestestwo angażując wszystkie bodźce uczuciowe. Dlatego jakaś nowa forma muzyki nie będzie nigdy istniała dla starych uszu. Metodą na to zrównoważenie jest tylko i wyłącznie uniwersalizm. Czyli niezagrzebywanie się muzyka w jeden tylko tok myślenia i w jeden tylko sposób przekazywania swoich spostrzeżeń i wniosków. Artysta totalnie zamknięty w tzw. swoim własnym stylu nie jest w stanie ciągle przemawiać do ludzi lecz tylko przez jakiś czas. Dlatego dawaliśmy kiedyś jednorazowe koncerty. Nasza grupa nie powstała żeby zginąć. My stosujemy zasady artystycznej tolerancji i uniwersalizmu w sztuce. Jesteśmy wolni od wszelkich schorzeń, naleciałości czy stylów. Możemy zagrać co chcemy a nie to co musimy żeby było w jakimś tam stylu. Będziemy zawsze stać na straży sztuki. Muzyka awangardowa musi być nastawiona na syntezę treści i formy, bądź jest czystą formą. Ona jest wówczas postępowa. Muzyka nastawiona wyłącznie na treść kojarzy się raczej z odcieniem pieśni folkloru czy obrzędu lub kultu pochodzenia (w przypadku muzyki silnie zaangażowanej).  Tworzą się wtedy wartości trwałe (np. tradycja) a nie postępowe. Muzyka taka to towarzyszy człowiekowi w codzienności mile spędzając czas. Dlatego my łączymy eksperyment z treścią. Nie tracimy wtedy kontaktu z słuchaczem pozostawiając go jednocześnie niedaleko za sobą. A więc umiarkowanie w działaniu. Muzyki awangardowej nie można zrozumieć od razu. Ona jest dla „obcych” niedostępna. To rodzaj sztuki elitarnej. Odbiorca musi ją stopniowo przyswajać i zagłębiać się w jej wartości artystyczne. Musi z nią rosnąć żyć i pokochać a będzie jej bronią jak miłości. Nie jest to muzyka dla rozrywki. Sztuka użytkowa i tzw. czysta sztuka to skrajności, z których jedna dotyczy ciała a druga ducha. Każdy ma z nią styczność choćby siadając na krześle zaprojektowanym przecież przez plastyka. Rozwój artystyczny człowieka powinien przebiegać od sztuki użytkowej w kierunku umysłowej: Na połowie tej drogi leży tzw. rozrywka i tutaj zatrzymało się ludzi najwięcej. Niestety – nawet tych którzy są za postępem w muzyce (im się to wydaje) ulegają bowiem fascynacji wielu elementami zapożyczonymi z awangardy. Na przykład wydobycie na pierwszy plan instrumentów niegdyś akompaniujących: perkusja, bas a wycofanie w głąb instrumentów niegdyś prowadzących: gitara, klawisze. Dołączanie do instrumentarium trąbek, skrzypiec albo różnych instrumentów perkusyjnych (cały czas mowa o muzyce rozrywkowej). Nigdy nie wiedziałem o co chodzi dziewczynie, która przez cały koncert trzęsie jednym marakasem lub gitarzyście wciąż poprawiającemu swą apaszkę. Nie dziwię się zatem opiniom że muzykę tego typu można grać na jednych organach dobrej firmy. Możliwość taka jest wówczas dowodem na nieistnienie w takiej muzyce niczego poza dźwiękami. Wydaje się wtedy wszystko proste i zrozumiałe. Jednym słowem odwrotnie niż w muzycznej awangardzie, kiedy przeciętny odbiorca nie widząc możliwości jej uchwycenia – wstydliwie… rezygnuje. On widzi sens tylko w melodii możliwej do zagwizdania. Niektórzy słuchacze i muzycy uważają że awangarda to między innymi zbiór bezsensownych dźwięków. Otóż muzyka awangardowa to przede wszystkim świadome wydobywanie dźwięków w celu stworzenia takiej płaszczyzny muzycznej, która sugeruje, tworzy i wyznacza treści niemożliwe do przedstawienia w inny sposób. Nasza muzyka poprzez silnie rozwinięte wartości pozamuzyczne wymaga dużej wrażliwości odbiorcy na każdy szczegół. Szczególnie w rozwiniętych kompozycjach a najbardziej w części improwizowanej. Muzyka tego typu często doprowadza do takich rozwiązań harmonicznych że niekiedy imituje naturę. Oryginalne dźwięki natury wbrew pozorom nie są muzyką nawet gdyby je odtwarzać z magnetofonu jako tło lub fragment kompozycji (modne). To ogranicza wyobraźnię słuchacza bo materiał jest już gotowy. Jestem za ewentualnym używaniem magnetofonu jako specyficznego instrumentu elektromechanicznego. My tego nie używamy. To dziś maniera, tak jak video na koncertach wielu grup. Mam cholerny szacunek dla opanowania i wyważenia działalności muzycznej w taki sposób by za szybko nie powiedzieć i nie zagrać wszystkiego. Gdy maluje się obraz na białym podkładzie należy umiejętnie operować czernią by potem nietknięty podkład sprawiał wrażenie namalowanego oddzielnie. Tak właśnie jest na przykład z naszymi poglądami politycznymi, które niewypowiedziane stają się czytelne poprzez specjalne operowanie innymi tematami. W wyniku tych operacji uzyskujemy niejednoznaczny klimat ciepła i złudzenia optymizmu. Jestem za kameralnym procesem przeciwstawiani. Atmosfera kameralna rozbudza szacunek i uczucia obecnych. Im większa widownia tym mniejsza skuteczność naszej muzyki. Dla pełniejszego kontaktu z widownią stosujemy skromne ilustracje plastyczne do poszczególnych kompozycji. Operujemy w nich przede wszystkim symbolem jako najkrótszym i skutecznym przekazem myśli. Rysunki czy obrazy bardziej rozwinięte plastycznie mogłyby niepotrzebnie rywalizować z muzyką. Tak więc ilustracje te nie są oddzielnymi pracami lecz widzialną cząstką naszej muzyki. A z głośników płyną sugestie, skojarzenia, nastroje. Koncert jest dla nas wielką chwilą skupienia. Szczególnie w części improwizowanej gdzie za zadanie mamy mieć kontrolę nad sobą i nie zbaczanie z tematu. Nigdy nie nastawialiśmy się na pisanie tekstów czy stronę wokalną grupy. Teksty spełniają u nas mniej więcej funkcje wspomnianych ilustracji. Zawsze powstawały i powstają spontanicznie i nierzadko podpowiadają niemal całą koncepcję utworu. Przez cztery lata istnienia grupy daliśmy niespełna piętnaście koncertów. Nasza muzyka prezentowana była przez niezależne rozgłośnie radiowe w USA i we Francji. Została zarejestrowana na płycie wydanej w W. Brytanii oraz na ośmiu kasetach w kraju i za granicą. Na temat naszej muzyki pisano w fachowej prasie muzycznej w USA, Francji, Japonii, Belgii. Uważamy za sukces zaakceptowanie naszej muzyki w najważniejszych ośrodkach muzyki postępowej na świecie. Poza tym dumni jesteśmy z fachowej opieki psychicznej i organizacyjnej którą obdarzył nas: Henryk Palczewski – jeden z niewielu ludzi w naszym kraju silnie związanych z postępem w muzyce w ogóle. Z jego osobą wiąże się również powstanie grupy Reportaż w maju 1982 roku, jak również propagowanie muzyki zespołu do dziś i managerstwo. Oczywiście książki tej mogłoby nie być. Jest ona jednak kolejną dopowiedzią do muzyki. Tak jak ilustracje, teksty czy scenografia. Teraz po przeczytaniu nie jest ważne co o nas wiesz lecz co myślisz. Wszystko budujemy tak żeby w każdym fragmencie Reportażu było to samo, bo nieważne ile zapamiętasz. Ważne jest co teraz czujesz – jak duży pozostał w tobie ślad. Każdy ma swoje życie i my nie spodziewamy się że wciąż tylko o nas myślisz. My mamy tylko małą nadzieję na twoją pozytywną zmianę. Bo każda najmniejsza zmiana to postęp, a to jest naszym celem. Życie na ziemi to ciągła walka. Walka z odwrotnością, ze stabilnością pod każdą postacią. Młody chce być dorosłym, dorosły młodym. Dąży się do upraszczania do nowoczesności by za chwilę narastał sentyment do retro. Nasze życie jest jak wahadełko lecz wydaje się wszystkim że każde jego wychylenie to krok do przodu. Ty walczysz o swoje miejsce na ziemi umacniasz swoje poglądy – my umacniamy swoje podsuwając je tobie. Wszystko jest jak zwariowana pogoń psa za swoim ogonem. Jemu się wydaje, że wciąż biegnie do przodu… maj 1986 Andrzej Karpiński (zachowano oryginalną pisownię nazw i zwrotów)

Reportaż - felieton, autor Andrzej Karpiński, PZ-21, ARS2, Piła 1 września 1986 r.

1986 marzec PRASA

1986.03.15 – Informator P.Z. (Pod Ziemią) nr 19, Henryk Palczewski, Piła. >> pdf

Piąta kaseta poznańskiej grupy Reportaż zawiera kompozycje z ostatniego koncertu „W oczekiwaniu na to samo…”/A.R.S.05/. Są to pierwsze nagrania przeznaczone do rozpowszechniania po drastycznej zmianie składu osobowego a tym samym i brzmienia zespołu. Strona pierwsza zawiera nagrania studyjne a druga z koncertu w klubie „Remont” w W-wie /18/01/1986/. Wydaje się, że jest to najciekawsza propozycja. Rozszerzenie instrumentarium w zdecydowany sposób powiększyło możliwości grupy, chociaż koncepcja muzyki pozostała ta sama. Nadal są to niekonwencjonalne piosenki o różnych formach i treściach, i nadal dotyczą one spraw „tu i teraz”. Na  pewno muzyka jest mniej emocjonalna niż poprzednio ale jest ona bardziej świadoma i „dokładniejsza” w wyrazie. Jednak najważniejszą sprawą jest to, że Reportaż nie zatracił swojego „stylu” i praktycznie – pomimo perturbacji osobowych jest to nadal ta sama grupa, tylko, że chyba jest krok dalej. Krok dalej ale po wyznaczonej drodze bez zbędnego błądzenia. (zachowano oryginalną pisownię nazw i zwrotów)

Reportaż - wzmianka prasowa, autor Henryk Palczewski, PZ-19 ARS2, Piła 15 marca 1986 r.

1986.03.01 – Non Stop nr 03 (162), Cezary Bystrzycki, Warszawa. >> pdf

Reportaż – Warszawa, Riviera – Rock Front. Znajoma sala, gdzie od niedawna już regularnie spotyka się „arystokracja” jak powiedziała o widowni koleżanka. Dzisiaj po raz trzeci w tej sali zagra Reportaż z Poznania. Zespół powstał w listopadzie `82 z inicjatywy Andrzeja Karpińskiego (perkusja, teksty, śpiew) do którego dołączyli: najpierw Piotr Łakomy (gitara basowa, śpiew) – obaj wcześniej rockowy Sten, później Marzena Kaczmarek (organy, śpiew) oraz Jacek Hałas (fortepian, organy, trąbka, śpiew). Od samego początku grają piosenki – pastisze, stopniowo rozwijane muzycznie i wzbogacane brzmieniowo. W historii tego zespołu będzie to trzynasty koncert. Wcześniej występował głównie w klubach studenckich Poznania i województwa, w tym na kilku Festiwalach Muzyki Nowofalowej. We wrześniu `84 dali dwa koncerty (Toruń, Warszawa) z duetem Skeleton Crew (F. Frith, T. Cora) USA. Od października `85 Reportaż występuje w składzie: A. Karpiński (perkusja, rysunki, teksty, śpiew), P. Łakomy (gitara basowa, rysunki, śpiew), Arek Dąbrowski (fortepian, organy, śpiew)  i Paweł Paluch (fagot, flety, cymbały, śpiew). Na estradzie oszczędna scenografia ale wystarczająco kameralna. Za plecami muzyków czarna kotara, a na stojaku plansze oświetlone „gołą” żarówką ilustrujące kolejne utwory. Muzycy nieco zdezorientowani (25 minut opóźnienia i brak widowni) zaczynają trochę „kanciasto” grać. W tym momencie wchodzą ludzie na salę (widocznie taki zwyczaj) i niebawem muzycy już się rozumieją. Ja także już chyba wiem o co chodzi na scenie. Brzmienie i forma jakby znajoma a kojarzy mi się ze „stajnią” Recommended Records – więc jest to rok na pewno awangardowy, chociaż zapożyczony. Zapożyczony – nie w znaczeniu negatywnym. Większość muzyków (poważnie się narażam) zapożycza formę, brzmienie, pomysły i nie widzę nic w tym złego, Reportaż na naszym rynku muzycznym jest absolutnie oryginalny i niepowtarzalny, tak w formie jak i treści a także z racji wykorzystywanych instrumentów. Tradycja formy jaką nam proponują jest europejska (Henry Cow, Slapp Happy, Zamla Mammas Manna, Universe Zero) ale nie stąd i w tym sensie zapożyczona. Zresztą dzisiaj wszystko jest międzynarodowe – nawet muzyka. Dla mnie są to piosenki – opowieści o życiu i ludziach, przez to samo niebanalne i prawdziwe. Piosenki czasem zaangażowane, poetyckie i abstrakcyjne. Pod dowcipną formą (czasem może natrętną i dziecinną) przekazują całkiem nie dowcipne myśli o ludziach. Muzycy próbują nam coś przekazać (forma komentarza), porozumieć się. W tym sensie forma muzyczna jest podporządkowana myśli. Jeżeli tylko oprawa muzyczna dorównuje treści – jest wszystko w porządku. W tym przypadku tak nie jest. Muzycy są jeszcze zbyt „młodzi technicznie” aby udźwignąć tak ambitne zamierzenie. Warsztat muzyczny w tym wypadku jest bardzo istotny, im lepsze wykonanie tym pełniejsze opowieści. Niewątpliwie dwoje nowych muzyków znacznie wzbogaciło brzmienie zespołu – A.D. i P.P. są uczniami szkoły muzycznej (wcześniej zespół Hepening). A.K. i P.Ł. w ubiegłym roku ukończyli Liceum Plastyczne. Sporo w ich muzyce walczyków, oberków, rock and rolli a nawet improwizacji. Całość brzmi trochę odpustowo, jakby w krzywym zwierciadle i na pewno jest efektem zamierzonym. Faktura muzyczna bardzo żywa, ciągle coś się dzieje. Program jaki zaprezentował Reportaż, mimo wielu niedoskonałości, był przemyślany, zwarty i konsekwentny. Uważam, że było to naprawdę wydarzenie na naszym rynku muzycznym. A nawet można wylansować kilka „przebojów” – na przykład „Zbieg”. Myślę, że jest odwagą, przy absolutnie niepopularnym repertuarze, dać blisko dwugodzinny koncert i zainteresować słuchaczy Riviery. A naprawdę to propozycja jaką przywiózł zespół Reportaż jest bardzo złożona i trudno o niej pisać – to trzeba nie tylko posłuchać, ale i zobaczyć. Zapraszam. Cezary Bystrzycki  (zachowano oryginalną pisownię nazw i zwrotów)

1986-03-01-MUZYKA-15-PRASA-Reportaz-Bystrzycki-Cezary-Non-Stop-nr-03-162-Warszawa

1985 grudzień PRASA

1985.12.15 – Tygodnik Pilski nr 50 (308), Henryk Palczewski, Piła. >> pdf

Re Record Quartely Vol. 1. Dzisiaj znowu chciałbym zainteresować wydawnictwami londyńskiej firmy Reccommended Records. Jest to jedna z ważniejszych „label” propagujących awangardę i alternatywe rocka w przeróżnych formach. W maju ubiegłego roku uruchomiła ona unikalne wydawnictwo „Re Records Quartely Vol. 1”. Jest to kwartalnik składający się z płyty oraz czasopisma. Wydawane ono jest z wielką dbałością o wyraz plastyczny a zawiera, oprócz szeregu informacji bieżących z nurtu awangardy, rozprawy i rozważania o sztuce muzycznej, sytuacji społeczno-politycznej i roli muzyki rockowej w tym kontekście… a więc to wszystko co można określić mianem „kultura współczesna”. Natomiast na płycie rejestrowane są nigdzie nie publikowane nagrania przeróżnych grup. Najczęściej są to sprawy bardzo unikalne. Pierwszy numer kwartalnika (z maja ubiegłego roku) zawiera nagrania m.in. Lowes Note, Nikolaso Chadimy, duetu Cutler/Cooper, Kalahari Surfers. W marcu br. ukazał się drugi numer Re Records Quartely Vol. 1 No 2 (klopoty różnej natury sprawiły ten wielomiesięczny poślizg). Czasopismo zawiera bardzo ciekawe rozważania o roli studio nagraniowego w muzyce rockowej autorstwa Chrisa Cutlera, artykuł o muzyce rockowej i sytuacji społeczno-politycznej w RPA, informacje o grupach rockowych ZSRR… Natomiast płyta przynosi nagrania bardzo ciekawego, efemerycznego zespołu Duck and Cover. W jego skład wchodzą: Tom Cora, Chris Cutler, Fred Frith, Heiner Goebbels, Alfred Horth, Dagmar Krause i George Lewis. Totalna muzyka jest wypadkowa twórczości grup, w których uprzednio grali lub też nadal grają wymienieni muzycy, a więc: Art Bears, Cassiber, Skeleton Crew, Henry Cow. Grupa opierając się o doświadczenia różnych stylów łączy je w całość spinając konkretno-eksperymentalnymi improwizacjami i jak zawsze w przypadku spotkania tych muzyków, całość jest silnie zabarwiona aspektami społeczno-politycznymi, sympatyzującymi z ideologią socjalistyczną. Na stronie drugiej, płyta zawiera nagrania: eksperymentalisty na polu muzyki konkretnej Johny Oswalda, awangardowego puzonisty Connie Bauera oraz trzy utwory poznańskiej grupy Reportaż. Pochodzą one z okresu kiedy zespół występował jako trio: Hałas (pno), Karpiński (dr) i Łakomy (bg). W tej chwili jest to więc dokument czasu minionego, ale tylko formalnie, bowiem jest to nadal bardzo aktualna muzyka, a jej wartość nie poddała się działaniu czasu Obecnie grupa występuje jako kwartet i jej twórczość znacznie odbiega od tamtej(ci, którzy byli na koncercie w Pile wiedzą jak ten zespół brzmi aktualnie). Przez krótki okres czasu Reportaż był nawet kwintetem opartym o brzmienie gitary basowej, perkusji, fagotu, instrumentów klawiszowych i wiolonczeli. Właśnie nagrania z tego chwilowego okresu zostały wydane na kasecie „Insane Music For Insane People Vol. 8” skompilowanej przez belgijskiego muzyka i producenta Alaina Neffe. Obok Reportażu kaseta zawiera nagrania awangardowych grup zachodnich z których najbardziej interesującą jest zespół Human Flesh. Wracając do poznańskiej grupy, zauważa się, że zdania o jej twórczości są bardzo podzielone. Część fanów gloryfikuje wczesne dokonania a inni brzmienie, które poznaliśmy w Pile. Osobiście cenię obydwa okresy, ten wczesny – za ekspresję, programową chropowatość, dynamizm i prostotę formy przy dużych napięciach emocjonalnych. Ten aktualny, za rozbudowane formy, bogactwo różnorakiej estetyki, swobodę formalną i rozmach. Wracając do Re Records Quartely Vol. 1 trzeba przyznać, że jest to niezwykle cenna inicjatywa. Szkoda tylko, że warunki finansowe pozwalają na edycję w wysokości 500 egzemplarzy, przez co wydawnictwo to bardzo trudno dostać. Ale, kto szuka – jednak znajduje… H.P. (zachowano oryginalną pisownię nazw i zwrotów)

1985.12.15 MUZYKA PRASA Reportaż artykuł prasowy, autor Palczewski Henryk Tygodnik Pilski nr 50 308

1985.12.14 – Informator P.Z. (Pod Ziemią) nr 17, Henryk Palczewski, Piła. >> pdf

Reportaż. 17 października 1985 roku w klubie Nurt w poznaniu z nowym programem „W oczekiwaniu na to samo…” wystąpiła grupa Reportaż. Zagrała ona jako kwartet: A. Karpiński (dr, voc), P. Łakomy (bg, voc), P. Paluch (fagot, wibrafon, flet, instr. perk., voc) oraz A. Dąbrowski (kybds, voc). jest to chyba ostateczny skład grupy po zmianach. Reportaż zaprezentował nowe swoje brzmienie ale…  (zachowano oryginalną pisownię nazw i zwrotów)

Reportaż - wzmianka prasowa, autor Henryk Palczewski, PZ-17, ARS2, Piła 14 grudnia 1985 r.

1985.12.08 – Tygodnik Pilski nr 49 (307), Jacek Prześluga, Piła. >> pdf

Reportaż przyjechał do Piły z półtoragodzinnym programem pt. „W oczekiwaniu na to samo”. Wiele już o tej grupie słyszałem nigdy jednak nie posmakowałem jej muzyki. Reportaż, jak i cały polski postpunkowy underground, kopany jest przez macherów od list przebojów, fachmanów z branży, recenzentów pism muzycznych i speców z radiowych studiów nagrań. Dlaczego? Ważą na tym zarówno kwestie natury – ponoć politycznej, a także pieniądze, gusta i guściki, którym rock alternatywny schlebiać nie chce i nie potrafi. A muzyka Reportażu? Aż boję się ją opisywać… Jest tu klimat tak typowy dla awangardy, tak bardzo współczesny. Nastroje z „Bolera” Ravela i „Obrazków z wystawy” Musorgskiego przeplatają się z muzycznymi pastiszami, folklorem, jazz rockiem, nowa falą. Są melorecytacje, są ekstra songi. Błyskotliwa jest „Niedziela”, cieszy ucho smakosza „Witraż”, „Zbieg” i „Obrzęd”. W tej muzyce jest wszystko, łącznie z brakiem…………………………………….. chem, The …………… h, aria, burleska i in., jednak głównie – Reportaż. Ze swoim widzeniem świata pełnym ironii, spostrzegawczości, zadumy, refleksji. Ten muzyczny reportaż jest nie tylko awangardowy – jest zastanawiający, inny udziwniony – ale nie sztucznie, nie na siłę. Wszystko tu gra, wszystko podporządkowane jest głównej idei, nawet gwałtowne i rażące załamania rytmu – co stanowiło główny zarzut recenzentów tej muzyki po koncertach Reportażu z duetem Skeleton Crew (Warszawa` 84). Ile jest konsekwencji w tej awangardzie? Czasem miałem wrażenie gubienia się muzyków w ich podstawowym nurcie, chęci „skoku w bok”, skłonienia się ku bardziej tradycyjnym kierunkom, lecz konwencja (albo jak kto woli: brak konwencji) na to nie pozwala. Reportaż gra swoją muzykę, po swojemu łączy wszystkie gatunki. Wychodzi z tego awangardowy seans, który niesie niekonwencjonalne przeżycia estetyczne – od euforii po bezgraniczne zdumienie, od słodkich uniesień po irytację. I tak być powinno. Jedynym zarzutem, jaki mogę postawić, jest słabość wokalnej strony kompozycji. Nie razi to w formach pastiszowych, denerwuje natomiast tam, gdzie melorecytacje są głównym punktem uwagi słuchacza. Może warto byłoby poszukać jakiegoś autentycznego wokalisty, który śpiewałby niektóre, co cenniejsze partie wokalne – bowiem szkoda je przez głosową nieudolność psuć i tracić. (zachowano oryginalną pisownię nazw i zwrotów)

1985-12-08-MUZYKA-15-PRASA-Przesluga-Jacek-Tygodnik-Pilski-nr-49-307-Pila

1985.12.01 – Tygodnik Pilski nr 48 (306), Henryk Palczewski, Piła. >> pdf

Rock alternatywny w Pile! Od dłuższego czasu prezentuję na łamach „TP” sylwetki ruchu określanego mianem rocka alternatywnego. Ten nurt jest rozwinięty najbardziej w krajach zachodnich. Tym niemniej pojawił się on w Polsce i zatacza coraz szersze kręgi. 7 grudnia w PDK wystąpią trzy grupy krajowe z tego nurtu. Trzy zespoły działające w jednym nurcie, a jednak całkowicie sobie przeciwstawne. Ta „inność w jedności” to jedna z cech muzyki alternatywnej. W Pile usłyszymy: postpunkową pilska grupę Ręce do góry, mroczne cold-wave Variete z Bydgoszczy raz art-rockowy Reportaż z Poznania. Myślę, że w takim zestawieniu muzyka rockowa zadowoli najbardziej wybredne gusty… oczywiście o ile nie zostały one już całkowicie sprzedane komercjalno-rozrywkowej muzyce. Tym bardziej, że wymienione zespoły są już sprawdzone, a ich twórczość ceniona w kręgach alternatywy i awangardy. Nie będzie to ani muzyka ładna, ani też grana dla zabawy, ale za to autentyczna, jak każda wartościowa sztuka. H.P. (zachowano oryginalną pisownię nazw i zwrotów)

1985-12-01-MUZYKA-15-PRASA-Palczewski-Henryk-Tygodnik-Pilski-nr-48-306